Joanna Chmielewska, Studnie przodków,
1989
"Gdzieś tutaj, w
tej okolicy, prawdopodobnie przy bagienku,, znaleziono zwłoki
niezidentyfikowanego faceta, który miał przy sobie mój adres. Nie
tylko mój z resztą. Tajemnicze zwłoki zaopatrzone były w adresy
bez mała całej mojej rodziny; adres moich rodziców i mojej ciotki
Lucyny w Warszawie, mojej kuzynki Lilki w Cieszynie, jej brata
Henryka we Wrocławiu, nawet adres mojej drugiej ciotki, Teresy w
Kanadzie. Poza owymi adresami, starannie spisanymi na obszernym
kawałku papieru, zwłoki nie posiadały nic i nie zdołano
stwierdzić, kim były za życia."
To moje pierwsze podejście do
uwielbianej przez wielu i wciąż mi polecanej Joanny
Chmielewskiej. Do tej pory nie ulegałam namową przeczytania jej
książek. Trochę dlatego, że szkoda mi czasu na tego rodzaju
literaturę, broniłam się też tym, że nie lubię kryminałów. W
końcu jednak stwierdziłam, że chcąc orientować się w całej
polskiej literaturze, tej autorki też muszę spróbować.
Przeczytałam, wciągnęłam się, pośmiałam. Miło wspominam czas
spędzony przy Studni przodków. Nie wiem tylko co oprócz
tego mogłabym o niej jeszcze napisać.
Akcja tej książki rozgrywa się w
trzech planach czasowych. Najpierw w XIX wieku pewna bogata hrabina
wydziedzicza swoją córkę za mezalians i zapisuje w testamencie
cały majątek swojej wnuczce, zaznaczając, że może go otrzymać
dopiero po śmierci matki. Wiek później tajemniczą skrzynkę z
testamentem owej hrabiny odnajdują w swoim domu pod podłogą
przypadkowi ludzie i oddają ją do muzeum. Jakiś czas potem o
tajemniczym skarbie zapisanym w testamencie, który przetrwał gdzieś
obie wojny światowe, dowiaduje się rodzina spadkobierców. Zaczynają
poszukiwania w starych studniach. Akcja się bardzo komplikuje gdy
okazuje się, że nie tylko oni szukają skarbu.
Przemyślana konstrukcja, świetnie
scharakteryzowani bohaterowie, humor słowny i sytuacyjny, momenty
grozy, cięte dialogi to cechy dobrej książki jaką bez wątpienia
jest kryminał Chmielewskiej. Jednak oprócz przyjemnie spędzonego
czasu książka ta nie wniosła nic w moje życie. Nie mam nad czym
się zastanowić po jej przeczytaniu, nie dotyka żadnej ważnej
problematyki, nie inspiruje do przemyśleń egzystencjalnych, nie
przynosi nowej wiedzy ani nawet nie pobudza do działania. Chyba
właśnie dlatego nie czytuję często kryminałów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz