Zygmunt Miłoszewski,
Bezcenny, 2013
"Jest taki typ kobiet, do
których mężczyźni nigdy nie podchodzą w barach,
żeby zagaić, postawić drinka i zorganizować sobie wieczór. Nawet
jeśli one są w szpilkach i wydekoltowanych, czerwonych kieckach, a
im alkohol na tyle stępił samokrytycyzm, że przy każdej innej
czuliby się przystojnie, dowcipni, męscy i elokwentni, to i tak nie
podejdą.(...) Doktor Zofia Lorentz była jedną z takich kobiet.
Nikt nie zwracał się do niej „Zosieńko” ani nawet „pani
Zosiu” bo „pani doktor” po prostu lepiej układało się w
każdych ustach. (…) Wszystko razem kazało uważać przy niej na
błędy językowe, wystrzegać się seksistowskich żartów i nie
wyobrażać jej sobie jako kobiety, która z błogim uśmiechem smaży
jajecznicę w niedzielny poranek, krzątając się w kusym
szlafroczku po zalanej słońcem kuchni.”
Bezcennym okazał
się zaginiony podczas wojny słynny obraz Rafaella Santi, po którym
została pusta rama w muzeum w Krakowie Portret
Młodzieńca. Historia tego obrazu jest
długa i ciekawa, a wokół jego odnalezienia Zygmunt Miłoszewski,
znakomity polski autor kryminałów, stworzył wciągającą
opowieść. Głowna bohaterka, scharakteryzowana przytoczonym przeze
mnie fragmentem, to urzędniczka
Ministerstwa Spraw Zagranicznych i historyk sztuki, zajmująca się
tropieniem i odzyskiwaniem dla Polski utraconych dzieł sztuki, która
niespodziewanie dla samej siebie zostaje wmieszana w intrygę na
śmierć i życie.
Portret Młodzieńca, Rafael Santi XVI w. |
Zanim
jeszcze sięgnęłam po tę książkę, wiedziałam już, że będzie
mi się podobać. Od razu zaliczyłam ją do „literatury
podróżniczej” i takie też jej dałam przeznaczenie. Odnalazłam
w niej to czego odczekiwałam. Wciągającą, szpiegowską fabułę;
tajemnice z
przeszłości;
wykłady z historii sztuki; intrygujące postacie; niebezpieczną
akcję; zaangażowanie całego świata; podróż
po kilku
krajach; szybko upływający czas; niebezpieczeństwo grożące nie
tylko śmiercią głównych bohaterów, ale jak to często w
kryminałach bywa, też katastrofę światową „która na zawsze
może zmienić historię” a nawet wątek miłosny i sex! I tylko te
dwie
ostatnie niespodzianki,
nie
pasują
do opisu książek Dana Browna.
Wyraźnie chciałabym jednak
zaznaczyć, że nie jest to wyrzut, lubię książki Browna,
przeczytałam wszystkie. Jeśli Miłoszewski pójdzie dalej tym
torem, również jego książki będę pochłaniać w kilka
wieczorów. Cenię też fakt, że poruszane w nich tematy, często
uświadamiają czytelnikom ważną nieraz problematykę. Jedyne co mi
przeszkadzało podczas lektury Bezcennego,
to narzucające się niemal na każdej stronie porównania z
amerykańskim autorem bestsellerów. Być może trzymanie się
wyznaczników, które dały Brownowi niepodważalny sukces
czytelniczy jest dobrym tropem, jednak od rodzimego thrillera
chciałabym oczekiwać bardziej oryginalnego stylu. Poza tym nie da
się ukryć, że proza Miłoszewskiego mimo tego, iż faktycznie
trzyma w napięciu, to w wielu miejscach trochę obniża loty.
Dialogi bywają irytujące, niektóre opisy denerwujące a wydarzenia
czasami mało realne. Początek książki zniechęcił mnie do niej
na kilka dni.
Na koniec chciałabym
tylko podziękować autorowi, że wbrew mrożącemu krew w żyłach
opisowi Zofii Lorentz, zanim dobrnęłam do końca książki zdążyłam
ją polubić. Co nie zmienia faktu, że moim ulubieńcem pozostaje
świetna, wyrazista postać - kontrowersyjny
i niezwykle skuteczny marszand Karol Boznański. Prawie sama się w
nim zakochałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz