Alessandro Baricco, Jedwab, 1996
"Był rok 1861. Flaubert pisał
Salammbo, światło elektryczne było dopiero hipotezą, a Abraham
Lincoln, po drugiej stronie oceanu, prowadził wojnę, której końca
nie miał nigdy zobaczyć"
Nie mam dużego doświadczenia z włoską
literaturą. Z tym większym zaciekawieniem sięgnęłam po skromną
książeczkę Alessandro Baricco. Historia przez niego opisana (a
raczej sposób w jaki to zrobił) zawładnęła mną przez godzinę
na placu zabaw. Zerkając na rozbawione, małe brzdące
przeniosłam się w daleki świat XIX wieku.
Treść tej książki można streścić
w jednym zdaniu. Opowiada o życiu kupca-podróżnika, którego
nazwiska nawet nie potrafię wymówić, jego żonie o pięknym głosie
oraz dalekiej Japonii dokąd jeździł w celach zawodowych. Historię tą
można by rozwinąć do co najmniej trzystustronicowej książki.
Można by opisać niezwykłe, egzotyczne podróże głównego
bohatera. Można by rozwodzić się nad tęsknotą pięknej, młodej
żony czekającej w małej francuskiej miejscowości na powroty
swojego męża. Można by w końcu rozwinąć wątek romansu
japońskiego, jaki spotyka naszego kupca albo uwikłać go w
tamtejsze wojny. Wyobraźnia podsuwa mi przeróżne warianty. Autor
jednak nie taką książkę miał w zamyśle. Dalekie
podróże swojego bohatera zamyka w kilku, powtarzanych za każdym
razem zdaniach:
"Herve Joncour wyruszył (...)
Przekroczył granicę koło Metzu, minął Winterbergię i Bawarię,
znalazł się w Austrii, pociągiem dojechał do Wiednia i
Budapesztu, a potem dalej aż do Kijowa. Przejechał konno dwa
tysiące kilometrów rosyjskiego stepu, minął Ural, znalazł się
na Syberii, po czterdziestu dniach drogi przybył nad jezioro Bajkał,
które miejscowa ludność nazywała morzem. Z biegiem rzeki Amur,
wzdłuż chińskiej granicy dotarł do oceanu i zatrzymał się w
porcie Sabrik, gdzie spędził jedenaście dni w oczekiwaniu na
statek holenderskich przemytników, który następnie dowiózł go do
przylądka Taraya na zachodnim wybrzeżu Japonii. Pieszo, bocznymi
drogami, przemierzył prowincje Ishikawa....".
Nie treść tej książki jest więc
jej nawiększą siłą a narracja, język, poetycki czar, nastrój
i styl autora. Baricco posłużył
się oryginalnym, opartym na powtórzeniach, krótkich zdaniach, jasnym
przekazie i metaforycznym znaczeniu sposobem opowieści. Ileż treści i znaczeń można zmieścić na stu stronach! Potrafią to tylko
mistrzowie. Każdy krótki rozdział przynosi masę refleksji.
Mnie po tej książce oświeciła świadomość, że życie jest
jasne i proste. Byłabym szczęśliwa gdybym mogła opowiedzieć o
sobie właśnie w takich krótkich, wszystko mówiących zdaniach.
Jedwab został w
2007 roku zekranizowany, nie
wyobrażam sobie tego filmu, moc i magiczność książki
włoskiego autora tkwi przecież w słowach. Może kiedyś uda
mi się go obejrzeć. Póki co zachwycam się ostatnim zdaniem:
" Co jakiś czas, w wietrzne
dni, schodził mad jezioro i wpatrywał się w nie całymi godzinami,
miał bowiem wrażenie, że na wodzie rysuje się ulotny,
niewytłumaczalny spektakl, jakim było jego życie".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz