wtorek, 8 lipca 2014

Chorobliwa pasja


Antoni Libera, Madame, 1998


Była to trzydziestoparoletnia, nader przystojna niewiasta, która w zasadniczy sposób odbijała od reszty nauczycieli – szarych, zgorzkniałych, nudnych, w najlepszym razie nijakich. Chodziła elegancko ubrana, wyłączni w garderobie produkcji zachodniej ( to się widziało od razu), miała wypielęgnowane ręce, zdobione gustowną biżuterią, i bił od niej odurzający zapach dobrych, francuskich perfum. Jej twarz pokrywał zawsze starannie zrobiony makijaż, a głowę wieńczyły lśniące, kasztanowe włosy, przycięte krótko i zgrabnie ułożone ponad długą, wysmukłą szyją. Trzymała się prosto, miała nienaganne maniery, a przy tym ciągnął od niej jakiś mrożący chłód.
Piękna i zimna, wspaniała i nieprzystępna, dumna i bezlitosna – istna Królowa Śniegu.


Książka Libery wydaje się być pisana pod wielkim natchnieniem, tak samo się ją czyta. Naszpikowana przeróżnego rodzaju aluzjami literackimi, polemikami z dziełami filozoficznymi, przepełniona historycznymi i politycznymi dygresjami stwarza wrażenie niezwykle intelektualnej lektury. Libera daje jednak nie tylko niezwykły popis swojej erudycji ale tworzy także dzieło będące niejako periodykiem na cześć słowa i języka. To powieść stylistycznie nienaganna i leksykalnie znakomita. Lingwistyczne umiejętności głównego bohatera sprawiają, że otaczający go szary świat peerelowskiej rzeczywistości nabiera barw. Kolejna książka, która składa pokłon pięknu języka polskiego.


Głównego bohatera-narratora zastajemy w Polsce Ludowej jako kończącego szkołę licealistę. W klasie maturalnej języka francuskiego zaczyna uczyć go zjawiskowa pani dyrektor, która powoli staje się jego natchnieniem. Zafascynowany niezwykłą kobietą stara się za wszelką cenę poznać jej koleje życia. Za pomocą kłamstw, mataczeń i nie zawsze legalnych sposobów udaje mu się to lepiej niż przypuszczał. Trudno mi scharakteryzować tego chłopaka. Nie wiem, czy ktokolwiek mógłby się z nim utożsamić, podejrzewam, że nie znajdziemy dziś aż tak inteligentnego maturzysty. Wszechstronnie utalentowany z aspiracjami artystycznymi, świetny szachista, muzyk, aktor. Sypie cytatami, mówi wierszem, czyta wielkie dzieła tylko w oryginale, świetnie włada francuskim a do tego posiada niezwykły urok osobisty co nieraz ułatwia mu życie. Nie wiem czy autor nieco przesadził z tą postacią czy od razu chciał stworzyć osiemnastoletniego geniusza. Jego wszechstronność niestety zamiast zachwycać czasami irytuje. Z góry wiadomo, że wszystko mu się uda. Przez swoją idealność staje się niestety nieco nierealny.
 
Sama historia wciąga jednak niesamowicie. Razem z licealistą zachwycałam się piękną dyrektorką, zawładnęła mną pasja odkrycia wszystkich jej tajemnic i historii niezwykłego życia. Wątek detektywistyczny poprowadzono tutaj zdecydowanie na wysokim poziomie, jednak myślę, że wszyscy, którzy tak samo jak ja przedzierali się niecierpliwie przez kolejne strony powieści, oczekiwali czegoś więcej od pięknej Madame. Chociaż książka kończy się zgrabną puentą pozostawia jednak straszny niedosyt. Chciałabym pociągnąć dalej tą opowieść. Bezlitosnym jest pozostawiać czytelnika z tysiącem niedomówień. Siłą rzeczy stanęło na tym, że sama wymyślam sobie dalsze koleje losu zarówno Madame jak i jej wielbiciela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz