piątek, 10 stycznia 2014

Żona ojca matki


Mikołaj Łoziński, Książka, 2012
 
 
 
 
Aby zrozumieć oryginalny tytuł książki Łozińskiego, trzeba zanurzyć się w jej opowieść. Tytuł jest bowiem tylko nazwą przedmiotu, jednego z wielu, jakie pomagają autorowi opisać historię swojej rodziny (w wypadku gdy narratora utożsamimy z autorem). To bardzo trafny pomysł, bo gdyby przedmioty potrafiły mówić.....to opowiedziałyby nam nie jedną ciekawą przygodę naszych przodków, której były uczestnikami czy świadkami. Zabieg ten pomógł pisarzowi w niezwykle prosty a za razem ciekawy sposób opisać rodzinną historię, nadając jej tym samym nieśmiertelność.
 
Za pomocą ekspresu do kawy opisuje swoją matkę, fifki - babkę, okularów - dziadka itd. Robi to nadzwyczaj szczerze, nie unikając wstydliwych wątków rodzinnych, nie idealizując rzeczywistości i nie uszlachetniając charakterów swoich bliskich. To musiała być niełatwa sztuka, pisać prawdę, nie urażając nikogo. Tak jak mówi ojciec w książce: Synku stałeś się niebezpieczny. Trzeba przy tobie uważać na każde słowo, każde zdanie, każdą rodzinną historię“.
 
Bardzo się cieszę, że książka ta wpadła w końcu w moje ręce. Trzeba ją przeczytać w jeden wieczór, żeby nie zostawiać sobie porozrywanych fragmentów w głowie. Dopiero po ogarnięciu całości można poskładać rodzinną układankę, opisane losy są nieco zawiłe, co czyni je jeszcze bardziej interesującymi. Czasami tak trudno sobie wyobrazić, że nasze babcie też były kiedyś młodymi dziewczynami popełniającymi błędy a dziadkowie mężczyznami rozkochującymi w sobie kobiety. Łoziński tak pięknym językiem przybliża młodość dziadków i rodziców, że trzeba w nią wierzyć. Opisuje przy tym tylko najważniejsze momenty z życia ale w ten sposób, że ma się wrażenie, iż znamy całą resztę ich losów. Przybliża rozmowy telefoniczne sprzed lat, rekonstruuje dialogi, z niezwykłą dokładnością wyobraża sobie pewne sytuacje lub relacje jakie mogły zaistnieć. Na szczególną uwagę zasługuje fantastyczne odczytywanie zdjęć. Też chciałabym mieć taki talent, aby w tak niesamowicie obrazowy i malowniczy sposób ożywić stare, czarno-białe zdjęcia z albumu mojej babci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz