wtorek, 27 sierpnia 2013

Szalone wyzwanie Nowaka



Kazimierz Nowak, Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd, 2010






"Mój nieodłączny przyjaciel, druh serdeczny, cichy, spokojny, w każdej chwili gotów do pomocy, stał w drugiej części namiotu. Żałowałem, że jest jedynie rowerem i nie potrafi mówić. Odniosłem zarazem wrażenie, że gdy los złączy nas nierozerwalnie na wiele lat z rzeczą, rzecz ta przestaje być przedmiotem martwym i wydaje się nam, że żyje, myśli i odczuwa”.




Kazimierz Nowak oczarowuje swoja afrykańską przygodą z lat trzydziestych. Opracowana przez Łukasza Wierzbickiego książka, na którą składają się listy-reportaże podróżnika, wykonane przez niego zdjęcia oraz mapki z trasą jaką przemierzał, przenosi czytelnika w inny wymiar. Śledząc losy Nowaka, tak malowniczo przez niego samego opowiadane, miałam wrażenie, że Afryka jest tu i teraz. Po każdym rozdziale, tak trudno było mi wracać do naszej szarej, zadymionej cywilizacji. 





Poznański podróżnik żyjący w czasach przedwojennych, przemierzył Afrykę z północy na południe i z powrotem rowerem, łodzią, koniem i na wielbłądzie. Swoje relacje z tej niewyobrażalnie trudnej podróży systematycznie wysyłał do Polski. Po latach, z owych listów czy reportaży powstała wspaniała książka, upamiętniająca nie tylko samego autora ale także Afrykę skolonizowaną, której nie ma już dzisiaj. Tym ciekawiej czyta się o niewiarygodnych przygodach jakie spotkały Nowaka w podróży. Momentów mrożących krew w żyłach miał przez pięć lat swojej wędrówki mnóstwo. Przemierzając afrykańską straszliwą puszczę, nieujarzmione rzeki czy też okrutną pustynię nieraz był bliski śmierci. Choroby, mięsożerne zwierzęta, dzicy ludzie, trucizny czy wszelkiego rodzaju epidemie towarzyszyły Nowakowi niemal codziennie. Zdołał on jednak oswoić wszystkie te niebezpieczeństwa i zmierzać do celu. Aż trudno pisać o tym świeżo po lekturze tej nadzwyczajnej książki. Muszę chyba jeszcze trochę ochłonąć aby zrozumieć wielkość tego, czego dokonał Kazimierz Nowak.

Z wielkim zainteresowaniem czytałam o pięknej a zarazem niebezpiecznej faunie i florze Afryki, o jej dzikich mieszkańcach ich obyczajach, zasadach, przyzwyczajeniach. Trudno wybrać najciekawsze cytaty z reportaży Kazimierza Nowaka. Pełno w nich interesujących odkryć. Mój ulubiony fragment dotyczy przysmaku ludożerców z Angolii:

„....tubylcy traktują naloty szarańczy niczym dar niebios. Całymi rodzinami wychodzą wtedy z koszami i garnkami łapać to szkodliwe robactwo, a gdy napełnią naczynia, zaczyna się obdzieranie skrzydełek. Potem pod każdą chatą rozgrzewają olbrzymie, gliniane garnce, w których następnie pitraszą szarańczę w palmowym oleju. Ponoć to nadzwyczajny przysmak. Murzyni tak się nim zajadają, że nierzadko zdarzają się przypadki śmierci  przejedzenia.

Nie jest to jedyny nietypowy tutejszy specjał. Plagą tych stron są termity, czyli białe mrówki potrafiące pożreć pozostawione przez noc na ziemi buty lub ubranie. Na termity właśnie polują Murzyni, a potem gotują z nich zupę. Przy jedzeniu wywracają oczyma, a w końcu głaszczą się po tatuowanych brzuchach na dowód zadowolenia. Zupę taką doprawiają często mięsem myszy lub ślimakami”.


Książka ta, nie tylko przekonuje o możliwości zrealizowania nawet najmniej prawdopodobnych marzeń lecz także wywołuje tęsknotę za dalekimi podróżami, gdzie życie znacznie odbiega od tego, do którego sami jesteśmy przyzwyczajeni. Nade wszystko jednak przekonuje, jak ważne jest życie w zgodzie z naturą i jak piękny jest świat w swojej pierwotnej formie, nieskażony cywilizacją. Za to wszystko autorowi książki, a tym samym bohaterowi wszech czasów, należą się laury! 


1 komentarz:

  1. Czytałam tę książkę kilka lat temu i również byłam pod ogromnym wrażeniem osobowości Kazimierza Nowaka. Jestem również zdania, że wiele z jego spostrzeżeń jest zadziwiająco aktualnych mimo upływu czasu. Po prostu świetna książka!

    OdpowiedzUsuń