Teatro-Museum Dali, Figueres, Hiszpania
Stworzone przez
samego Salvadora Dali w 1974 roku muzeum, to najbardziej oryginalne i
najdziwniejsze miejsce w jakim kiedykolwiek byłam. Jeszcze zanim kupiłam drogi
bilet i weszłam do środka, ze względu na niesamowity wygląd zewnętrzny budynku,
miałam wrażenie, że za chwilę na kilka godzin przeniosę się w zupełnie inny
świat. Artysta zaprojektował attykę w kształcie olbrzymich jaj, a na ceglasto
czerwonych ścianach muzeum umieścił ulepione z gliny, żółte chlebki, po których
z łatwością można by wspiąć się na szczyt teatru.
Nie bez znaczenia Dali wybrał sobie do utworzenia własnego muzeum budynek po teatrze, który został zbombardowany podczas Hiszpańskiej Wojny Domowej. Nieskromny artysta bowiem nigdy nie ukrywał, że swoje życie uważa za jeden wielki teatr. Dlatego też dzieło jakie stworzył w Figueres (swoim rodzinnym miasteczku) samo sobą wydaje się być wyreżyserowanym przez Dalego teatrem, a odwiedzający to miejsce czują się właśnie jak widzowie życia i twórczości hiszpańskiego surrealisty. Wszystko co umieścił Dali w Teatro – Muzeum, dając upust swojej wybujałej wyobraźni, kojarzy się z jednym wielkim widowiskiem teatralnym. Cel został więc osiągnięty.
Nie bez znaczenia Dali wybrał sobie do utworzenia własnego muzeum budynek po teatrze, który został zbombardowany podczas Hiszpańskiej Wojny Domowej. Nieskromny artysta bowiem nigdy nie ukrywał, że swoje życie uważa za jeden wielki teatr. Dlatego też dzieło jakie stworzył w Figueres (swoim rodzinnym miasteczku) samo sobą wydaje się być wyreżyserowanym przez Dalego teatrem, a odwiedzający to miejsce czują się właśnie jak widzowie życia i twórczości hiszpańskiego surrealisty. Wszystko co umieścił Dali w Teatro – Muzeum, dając upust swojej wybujałej wyobraźni, kojarzy się z jednym wielkim widowiskiem teatralnym. Cel został więc osiągnięty.
Trudno powiedzieć co w tym miejscu robi największe wrażenie. Wszystko wydaje się być niezwykłe i znacznie odbiegające od standardowych muzeów. Choć znałam twórczość Dalego wcześniej całkiem dobrze i myślałam, że niczym nowym mnie już nie zaskoczy, to jednak dopiero obserwując obrazy artysty na żywo dotarło do mnie jak wielkim był geniuszem.
Nagle wszystko co widziałam wcześniej w książkach
poświęconych jego twórczości zniknęło gdzieś w mojej pamięci, obrazy, które
wydawały się małe i niepozorne tutaj okazały się wielkimi, zajmującymi pół
ściany kolosami. Ile czasu trwało namalowanie takiego dzieła? Jak niesamowitą
trzeba było mieć wyobraźnię aby skomponować coś tak wielkiego?
Odkryłam w Dalim
także prekursora trójprzestrzeni.
Są w tym muzeum na pluszowych ścianach obrazy, które
pod każdym kątem odsłaniają swoje inne przesłanie, albo ukryte głębiej drugie
dno. Tak jak chociażby obraz Gala spoglądająca na morze Śródziemne, który
w odległości ok. 20 metrów przemienia się w twarz Abrahama Lincolna. W
malarskich albumach naprawdę tego nie widać, trzeba zobaczyć to na żywo.
Muzeum to przepełnione jest także różnego
rodzaju instalacjami nie mniej surrealistycznymi od obrazów. Największe
wrażenie robi chyba ogromna Twarz Mea West, która gdy spojrzy się z
odpowiedniego punktu przypomina po prostu mieszkanie. W tym nadzwyczajnym miejscu
nie sposób się nudzić, z każdego zakamarka, włącznie z sufitami, spogląda coś
dziwnego: martwe ptaki, wiadra, czaszki słonia lub krokodyla, szczątki latarni
z paryskiego metra itp.
A wszystko to wydaje się mieć swoją ukrytą historię,
jakieś konkretne znaczenie. Czasami miałam wrażenie, że sam artysta spogląda z
tych wszystkich przedziwnych przedmiotów i śmieje się ze zdziwionych, nieraz
pewnie zniesmaczonych albo pełnych podziwu min odwiedzających. Każda noga łóżka
czy taboretu przyciąga uwagę i każe zastanawiać się nad wizją artysty. Co Dali
chciał przez taki a nie inny układ swojego muzeum powiedzieć, wyrazić? Choć
wiadomo, że lubiący szokować i zaskakiwać artysta zabronił interpretować swoich
dzieł, to jednak niektóre jego dzieła tak intrygują, że trzeba koniecznie znać
odpowiedzi na te pytania. Wszystko co umieścił Dali w swoim muzeum niesamowicie
wpływa na podświadomość odwiedzających rozbudzając najbardziej uśpione nawet
pokłady wyobraźni.
W patio stoi czarny cadillac tzw. Deszczowa
Taksówka z obrośniętymi zielonym bluszczem pasażerami w środku, do których
można zajrzeć przez szybkę, i spuścić na nich strumień wody. Nad tym wszystkim
wisi natomiast należąca do żony artysty rybacka łódź. Oprócz obrazów i
zadziwiających instalacji w muzeum można podziwiać także wyróżniający się
oryginalnymi pomysłami zbiór 39 klejnotów zaprojektowanych przez artystę.
W muzeum znajduje się zaledwie jedna trzecia z całej twórczości Salvadora Dali, nie ma tu Płonącej żyrafy, którą bardzo chciałam zobaczyć. Ale te prawie 360 dziwnych eksponatów w zupełności wystarcza aby na jeden dzień zanurzyć się w surrealistyczny świat artysty i wspominać go jeszcze bardzo, bardzo długo. W krypcie, pod dawną sceną teatralną, złożone są prochy Dalego i jego ukochanej żony Gali. Grób ten, w tym właśnie miejscu, jest równie wymowny i przejmujący jak cała reszta. Tak jak już wspominałam, w muzeum cały czas czuje się w pewien sposób obecność artysty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz