Na początek maja
polecam wydaną w zeszłym roku, bardzo relaksującą i jednocześnie pobudzającą
wyobraźnię płytę Jutyny Steczkowskiej. Artystka z okazji 15-lecia swojej kariery sprezentowała fanom dwupłytowy album XV. Jest to 20 kompozycji z całego dorobku
muzycznego wokalistki ale w zupełnie nowych, zaskakujących aranżacjach.
Współpracujący ze Steczkowską artyści dokonali fantastycznego efektu, nadali jej
muzyce nowej energii i świeżego akcentu. W sakralnych brzmieniach artystka
pozostaje jednak nadal wierna sobie, jak zawsze zachwyca głosem i teatralnym
wykonaniem. Stylistyka trip hopu w połączeniu z jej niesamowitym wokalem
pochłania wszystkie zmysły i miejscami nawet hipnotyzuje.
Na płycie
znalazła się prawdziwa mieszanka muzyczna, z każdej chyba poprzedniej płyty wokalistka
wybrała najciekawsze piosenki (ze słowami Nosowskiej, Bartosiewicz,
Ciechowskiego) dzięki czemu jest to dla mnie pewnego rodzaju podróż muzyczna
pełna wspomnień z poprzednich lat.
Cały pięknie
wydany album, nowa stylizacja Justyny Steczkowskiej jak też nowe, pełne tajemniczości
teledyski bardzo mi się podobają, jednak muszę przyznać sama przed sobą, że
wolę stare, oryginalne wykonanie większości piosenek z płyty XV. Dziewczyna
szamana, Kosmiczna rewolucja czy nawet Tatuuj mnie już na stałe zakorzeniły mi się w
głowie w swoich starych brzmieniach i nie dopuszczam chyba tych nowych,
współczesnych wersji!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz