Monika Pelz, Nicht mich will ich retten, 1985
"Nicht mich
will ich retten, sondern meine Idee" (pol. Nie siebie chcę ratować, tylko moją idee) to słowa zapisane w pamiętniku Janusza Korczaka, które można uznać za
motto jego życia i pracy, której się całkowicie poświęcił. Monika Pelz, pochodząca z Wiednia pisarka i
dziennikarka, czyniąc
z tych słów tytuł biograficznej książki o wielkim lekarzu żydowskiego
pochodzenia, zachęca do poznania jego pedagogicznych idei, które na trwałe
zapisały się w historii Polski. Austriacka pisarka składa hołd zaangażowanemu w misję
pomagania i zrozumienia dzieci Staremu Doktorowi. W subtelny sposób
opowiada o jego trudnej drodze życia, tragicznie przerwanej w legendarnym
marszu na Umschlagplatz, kiedy razem ze swoimi wychowankami kroczył ku śmierci.
Wydana w 1985 roku książka Moniki Pelz od dwudziestu siedmiu lat cieszy się w Austrii i Niemczech
niesłabnącym zainteresowaniem. Świadczy o tym z pewnością fakt, iż wydawnictwo
BELIZ&Gelberg co jakiś czas wznawia, oprawione nową szatą graficzną,
wydanie książki Pelz. Również w tym roku z okazji siedemdziesiątej rocznicy
śmierci Janusza Korczaka w księgarniach pojawiło się uzupełnione fotografiami
nowe wydanie Nicht mich will ich retten.
Autorka rozpoczyna opowieść o
małym Henryku Goldszmicie w 1880 roku, kiedy jako dwunastolatek biegnie do
szkoły ciesząc się z pierwszych w tym roku płatków śniegu. Pelz w pierwszych
trzech rozdziałach przywołuje różne wydarzenia z dzieciństwa Korczaka i docieka
jaki wpływ miały one na jego dalsze życie. Opisuje jednak nie tylko jak odbiła
się echem w życiu chłopca choroba psychiczna i śmierć ojca ale także mniej
znaczące momenty, jak chociażby odnalezienie martwego ptaszka czy zachowana w
pamięci bohatera postać długobrodego starca w cyrku albo, interpretowany na
kilka sposobów przez samego Korczaka, upadek z bryczki na śnieg. Biografka
opisuje jak to mały Henryk marzył aby zostać kiedyś królem, czarodziejem albo
odkrywcą i jak potajemnie zdradził babci swój plan, że chciałby w przyszłości
zmienić świat, pokonać biedę, choroby i głód aby nie było więcej biednych,
brudnych dzieci, z którymi zabroniono mu się bawić na ulicy. Nad wyraz dojrzałe
wydają się te marzenia małego chłopca. Autorka właściwie w całej swojej książce
stara się udowodnić, iż to właśnie dzięki temu, że Korczak tak dobrze
zapamiętał swoje dzieciństwo i to co czuł kiedy sam był dzieckiem, potrafił tak dobrze zrozumieć
swoich małych wychowanków.
Cały rozdział poświęcony Bajce
o Królu Maciusiu czyli niemieckiej Das Märchen vom König Händschen
udowadnia natomiast, ile wspólnego ze stworzonym przez siebie bohaterem miał
sam jego autor. Skrupulatnie analizując treść bajki Korczaka autorka doszukuje
się w jego życiu sporo analogii do Króla Maciusia. Niektóre z nich naprawdę
zastanawiają i wprowadzają w zadumę. Czyżby Janusz Korczak przewidział swoją
przyszłość? Jakże proroczo brzmi ostatnie zdanie bajki w książce Moniki Pelz (str. 102): „Und
schon wusste die ganze Stadt, dass er tot war. Und das ganze Land. Und die ganze Welt.“ (pol. I już wiedziało całe miasto, że nie żyje, i cały
kraj, i cały świat). Czyż poprzez heroiczne czyny Korczaka o jego śmierci
nie dowiedział się cały świat?
Z Nicht mich will ich retten wyłania
się zaangażowany społecznie, zawsze zapracowany, cały czas myślący o dzieciach
człowiek. Autorka może nieco skrótowo opisuje życie prywatne Janusza Korczaka,
nie analizuje tematu kobiet w jego życiu, ale w zamian za to bardzo dokładnie opisuje jego
działalność jako lekarza, pisarza i dyrektora sierocińca, streszcza wszystkie
jego książki i opowiada o dylematach wyjazdu z Polski. Tej ostatniej sprawie
poświęca cały rozdział zatytułowany Erez Israel. Opowiada w nim o
podróży Janusza Korczaka do Palestyny i jego rozdarciu wewnętrznym między dwoma
ojczyznami. Podążając tokiem myślenia Starego Doktora austriacka
autorka książki o nim, stopniowo przekonuje swojego czytelnika o słuszności
wszystkich decyzji jakie podejmował. Korczak dochodzi do wniosku, że kocha
Polskę a tym bardziej Warszawę i nie mógłby jej porzucić bo ma, w miejscu gdzie
się urodził, jeszcze dużo do zrobienia.
Nie da się opowiedzieć życia
Korczaka w oderwaniu od polskiej historii. Autorka poświęca jej bardzo dużo
miejsca w książce. Czytając po niemiecku o zawiłościach historycznych swojego kraju
czułam się co najmniej dziwnie. Ani na chwilę nie dało się zapomnieć, że
odbiorcą książki są Niemcy, dlatego też historia ta wydaje się opisana w pewnym
sensie z innej strony, niż ja się o niej uczyłam. Pelz drobiazgowo wyjaśnia
sytuacje polityczną Polski już od początków XX wieku. Przeprowadza swoich
niemieckich czytelników przez czasy zaborów w jakich wychowywał się jej
bohater, opowiada o przyczynach pierwszej wojny światowej, wyjaśnia trudy życia
i sytuację panującą w Warszawie lat dwudziestych i trzydziestych, w której
przyszły wychowawca Domu Sierot zbierał swoje pierwsze doświadczenia zawodowe.
Na końcu opisuje najazd Niemców na Polskę w 1939 roku, po czym stopniowo,
podążając tropami Korczaka przyprowadza czytelnika do warszawskiego getta i
przeraża naturalistycznymi opisami rzeczywistości w jakiej znalazł się jej
żydowski bohater. Autorka nie zostawia niedomówień, mówi wprost o decyzjach
Niemców dotyczących zlikwidowania wielotysięcznej społeczności żydowskiej. Nie
wzbrania się przed podaniem druzgocących liczb zgładzonych podczas wojny Żydów.
Posiłkując się lekturą zapisków Korczaka z getta oraz wspomnieniami Marka Edelmana
autorka opisuje ostatnie dni życia Starego Doktora oraz owiany legendami
ostatni marsz z podopiecznymi na Umschlagplatz. W tym momencie powraca jeszcze
wspomnieniami w czasy młodości Henryka Goldszmita wspominając znaczące czy też
sentymentalne wydarzenia w jego życiu, o których mógł myśleć idąc z dziećmi na
pewną śmierć. Jest to bardzo wzruszające zakończenie książki, które wycisza i zmusza
do refleksji.
Historia życia Janusza
Korczaka porusza Niemców nie mniej niż Polaków. W 1972 roku został on
pośmiertnie odznaczony Pokojową Nagrodą Księgarzy Niemieckich (niem. Friedenspreis
des Deutschen Buchhandels). Jest to odznaczenie przyznawane corocznie we
Frankfurcie nad Menem osobom, które poprzez swoją działalność przyczyniły się
do urzeczywistnienia myśli pokojowej. Trzydzieści lat po tragicznej śmierci Janusza Korczaka w niemieckich
komorach gazowych, przyznający mu nagrodę Niemcy tak uzasadniali swój wybór:
(moje tłumaczenie ze
strony internetowej: Der Friedenspreis des Deutschen Buchhandels).
„Panie i Panowie,
pośmiertnie przyznana Januszowi Korczakowi Nagroda Pokojowa jest wyrazem pragnienia przez wszystkich ludzi, lepszego życia, piękniejszego
życia, w którym dzieci całego świata, wszystkich ras, religii i narodów, dzisiaj i na zawsze będą mogły być wolne,
nie wiedząc co oznacza głód,
morderstwa i wojny; pragnienia życia, w którym osierocone dziecko, w każdym człowieku
będzie mogło odnaleźć ojca i matkę,
którzy przyjaźnie o nie zadbają, wysłuchają go i mu pomogą.
Nagroda Pokoju dla Janusza Korczaka to hołd dla wielkiego pedagoga,
który tak zrozumiał swój obowiązek
względem powierzonych mu
dzieci, jak na całym świecie rozumieją
go ojcowie i matki, dla których dziecko jest największym skarbem.
Stary Doktor przezwyciężył prawdy swego życia dobrowolną śmiercią. Mógł
uratować życie. Wolał jednak zachować
godność i zaufanie jakim darzyły go dzieci. Czy mógłby opuścić swoje sieroty,
które nieświadomie zbliżały się do śmierci?
Jego decyzja była
naturalną konsekwencją zasad, w którym żył, i których uczył
swoich wychowanków. Na tym polega
wielkość tego człowieka. "
Myślę, że właśnie dzięki
tej nagrodzie o Januszu Korczaku dowiedziało się wielu Niemców nie mających
wcześniej o nim pojęcia. Naturalną tego konsekwencją jest więc popularność w
Niemczech książek o wyróżnionym Pokojową Nagrodą lekarzu. Dlatego też Nich
mich wiell ich retten doczekało się kilku wydań. Ciekawostką jest, że
wszędzie zaznacza się, iż lektura ta dozwolona jest dopiero od czternastu lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz