Herta Müller, Herztier,1994
Herta Müller w oryginale to prawdziwe wyzwanie. Są tacy autorzy, których książki czyta się ze zmarszczonym czołem rozszyfrowując niemal każde zdanie. Dla mnie w Polsce to Olga Tokarczuk a w Niemczech właśnie noblistka Herta Müller. Do powieści tych autorek, można wracać kilkakrotnie, za każdym razem odkrywając nowy sens słów, zdań aż w końcu całych fraz. Czyta się je długo, z ołówkiem w ręku, w skupieniu bo chwila nieuwagi lub rozkojarzenia i trzeba całą stronę albo rozdział czytać jeszcze raz. Po przebrnięciu przez tego typu lektury pozostaje ogromna satysfakcja, dostępna jednak nie dla każdego. Takie książki, dają się rozszyfrować jedynie wybrańcom.
Długo nie miałam odwagi sięgnąć po Mülller w języku niemieckim. Bałam się zamotać w trudne niezrozumiałe znaczenia, których przecież nie wyjaśni mi żaden słownik. Wiedząc jednak, że czekają na mnie ważne książki, w końcu się odważyłam. Nie żałuję oczywiście. Mieć możliwość samemu dochodzić ukrytych znaczeń wielkiej literatury w obcym języku jest niezwykle satysfakcjonujące. Czuję nawet jakby język niemiecki odsłonił mi teraz swoje kolejne głębie. Po lekturze Sercątka jestem bez wątpienia na wyższym poziomie językowym.
Czytałam kiedyś w Bluszczu artykuł tłumaczki Müller Katarzyny Leszczyńskiej. Opowiada ona o swojej przygodzie z przekładaniem na język polski niejednoznacznych zdań jakimi posługuje się autorka. Aby móc odkryć znaczenie niektórych wyrażeń, musiała nieraz sięgnąć głęboko w biografie pisarki, wczuć się w jej trudne dzieciństwo i młodość, potrafić wyobrazić sobie czasy, kiedy trzeba było uważać na to co się mówi i jak się to wyraża. Wtedy właśnie proste słowa zmieniają swoje znaczenia. Dla wychowanej w Rumunii Herty Müller język niemiecki był w pewnym sensie sposobem na ukrycie się przed totalitaryzmem. O tym właśnie opowiadają jej podparte prawdziwymi doświadczeniami i faktami z życia, książki. Trudny, powracający wciąż temat politycznych represji w czasach dyktatury Ceausescu. Sama autorka podkreśla często w wywiadach, że czuje obowiązek aby dać świadectwo tego co działo się wówczas w Rumunii, i że nie można opowiadać o tym wprost, trzeba szukać innych zestawień słów aby zrozumieć prawdziwy dramatyzm tamtych czasów. Dlatego też Müller wypracowała swój własny język i styl. Myślę, że za to w głównej mierze przyznano jej w 2009 Nagrodę Nobla.
Zagłębiając się w tak nowym dla mnie języku niemieckim, zrozumiałam Sercątko po swojemu, przetrawiłam na swój system znaczeń, chociaż wcale nie jestem pewna czy odpowiednio wszystko rozszyfrowałam. Może powinnam z ciekawości chociażby przeczytać tą książkę jeszcze raz w polskim tłumaczeniu. Nie mam jednak pewności, że polska tłumaczka zrozumiała ją lepiej ode mnie. Może istnieje kilka dróg wyjaśnień? Już sam tytuł daje dużo do myślenia i polskie tłumaczenie słowa „Herztier” nie za bardzo do mnie przemawia. Co prawda sama autorka nie do końca potrafi wyjaśnić znaczenie tytułu. Według niej, ma być to określenie wyrażające sobą ogromną chęć życia mimo panicznego strachu. W samej powieści słowo to pada kilkakrotnie w różnych kontekstach. Jednak polskie „Sercątko” brzmi dla mnie zbyt pozytywnie i niewinnie, z powieści wyniosłam skojarzenie z czymś raczej dzikim i niespokojnym. Aczkolwiek Polskiego odpowiednika nie znajduję.
Historia opowiadana w Sercątku jest przerażająca. Nie jestem tylko pewna czy przez brutalną rzeczywistość o jakiej traktuje fabuła czy raczej właśnie przez zimny, szorstki styl pisarstwa autorki. Krótkie, dosadne zdania. Groteskowe czasami zestawienia słów. Przeplatanie teraźniejszości z daleką przeszłością. Dziwne, poetyckie niemal opisy zwykłych wydarzeń (jak chociażby opis płaczącego w pokoju dziecka). To wszystko paraliżuje przy lekturze książki i rację ma ten, kto nie ma odwagi zanurzać się w ten świat chociażby tylko wieczorami przy książkach niemieckiej noblistki. To przerażający obraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz