Orhan Pamuk, Muzeum niewinności, 2010
Kolejna gruba powieść noblisty zachęca swoim wyglądem. Po kilku stronach jasnym staje się jednak fakt, że nie będzie to przyjemne czytanie. Podczas lektury towarzyszyła mi cała gama przeróżnych, niezbyt pozytywnych uczuć. Od zniecierpliwienia, irytacji, rozdrażnienia po całkowite zmęczenie, zniechęcenie i rozczarowanie, czasami tylko przerywane krótkotrwałym zaciekawieniem.
Pamuk w swojej nowej powieści zastosował zabawny sposób narracji. Narratorem jest niby główny bohater Kemal, jednak z czasem okazuje się, że Kemal opowiada swoją historię pisarzowi Pamukowi (przewijającemu się także w opowieści Kemala), który opisuje nam niezwykłe przeżycia swojego znajomego w pierwszej osobie, udając go.
Siedemset stron książki to przede wszystkim opisy bólu i rozpaczy głównego bohatera spowodowane jego niespełnieniem w miłości. Obsesyjnie zakochany w swojej młodej kuzynce Fusun Kemal, zrywa zaręczyny z piękną Sibel i pogrąża się w rozpaczy po stracie Fusun, która niespodziewanie dla niego samego wcale nie chce się z nim wiązać. Historyjka banalna ale Pamuk czyni z niej studium cierpienia zranionego kochanka. Nużące, długie wywody Kemala to duża większość tego studium, drobiazgowej analizy psychologicznej nieszczęśliwie zakochanego mężczyzny.
Nie byłam wcześniej świadoma jak bardzo można cierpieć z miłości. Kemal zbiera każdy szczegół należący do ukochanej i umieszcza go w swoim muzeum. Każde wspomnienie pielęgnuje niczym najcenniejszy skarb a każde jej słowo interpretuje na tysiące sposobów. Nie trudno odgadnąć, że bohater całkowicie rujnuje sobie życie w każdej dziedzinie. Traci prace, przyjaciół, poważanie w rodzinie, dobre mnienie i chciałabym nawet powiedzieć – rozum.
Długo męczyłam się z tym nieszczęśliwcem, łudząc się, że zakończenie mnie zaskoczy. Z powieści wyszłam z niezwykłą ulgą, że to już koniec. Główny bohater nie zdobył mojej sympatii, nie potrafiłam się wczuć w jego nieszczęście, które wciąż wydaje mi się zbyt infantylne, a w każdym razie nie warte tylu poniżeń i zmarnowanego życia. Chociaż wiem przecież, że nie on jeden wpadł w pułapkę miłości nieodwzajemnionej.
Oczywiście jak na Pamuka przystało, opisuje w książce życie Turcji lat 70 i 80-tych. Przedstawia typowe obyczaje i mentalność ludności, typową dla tych czasów grę pozorów i wchodzące zachłyśnięcie się europejskością. To wszystko jednak w bardzo minimalnej dawce, biorąc pod uwagę objętość zniecierpliwiających monologów Kemala. Niestety tak jak po Nazywam się Czerwień byłam pełna zapału do poznania pisarstwa Pamuka, tak po Muzeum niewinności zapał ten zamienił się raczej w zniechęcenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz