niedziela, 24 grudnia 2017

Duchy na Boże Narodzenie

Dickens Charles, Opowieść wigilijna, 1843




„ …bo dobrze jest czasami stać się na powrót dzieckiem, a nie ma ku temu lepszej sposobności niż święto Bożych Narodzin, obchodzone przecież na pamiątkę czasu, kiedy Ten, któremu ów dzień jest poświęcony, sam był dzieckiem.”
(s.83)



W wolnych chwilach między wigilijnymi przygotowaniami podczytuję sobie dziś Opowieść wigilijną. Dawno temu czytałam mały format tej książki, który nie zupełnie przypadł mi do gustu. Tym razem zaopatrzyłam się w przyjemnie czytające się wydanie Media Rodzina z pięknie rozbudzającymi wyobraźnię i nieco tajemniczymi ilustracjami Aleksandry Kucharskiej-Cybuch. No i historia ta od razu inaczej do mnie przemówiła. Na szczęście z Opowieścią wigilijną Dickensa jest tak, że można wybierać wśród tysiąca przeróżnych wydań tej książki. Jak widać dla mnie ma znaczenie jaki format z jakim drukiem trzymam w ręku. Jestem wciąż pod wrażeniem tej opowieści. Wyjątkowo czyta się wigilijną powieść z dzień Wigilii. Chwała takim książkom. Została napisana ponad sto siedemdziesiąt lat temu, a wciąż nie traci na wartości i atrakcyjności.
„Trzeba zacząć od tego, że Marley umarł.” - to spopularyzowany początek książki łomoczący się długo po głowie. No więc Marley umarł a Scrooge jego wspólnik, żyje i przejął cały interes, który od siedmiu lat prowadzi skrupulatnie przeliczając każdy grosz całkiem sam. Jest egoistyczny i skąpy a przy tym niemiły dla ludzi, szczery i okrutny w całej swojej bezpośredniości. Na domiar złego nie cierpi świąt Bożego Narodzenia. Aby uratować go przed katuszami po śmierci jakich zaznał zmarły wspólnik o podobnym charakterze, zjawia się on u niego po śmierci i proponuje pomoc. Ostatnią deską ratunku dla niesympatycznego mężczyzny mają być Bożonarodzeniowe Duchy, które zabierają go w podróż po przeszłości, teraźniejszości i przyszłości mając uzmysłowić jak i dlaczego powinien się zmienić. No i przez trzy noce dzieją się niesamowite, raz straszne raz zadziwiające, rzeczy.

Dla mnie najbardziej urzekający jest język powieści. Bardziej nawet niż poczucie humoru, które autor przemyca między wersami. Cudowny, delikatny, nonszalancki, wykwintny styl, to powód dla którego warto sięgać po Opowieść wigilijną co roku. Uwielbiam słuchać Dickensa. Mistrz budzi grozę skrupulatnym opisem duchów i mrocznej, nocnej atmosfery trzymając jednocześnie w napięciu. Nawet jeśli treść książki jest dobrze znana, czyta się ją kolejny raz z nieukrywaną przyjemnością. Narracja działa na wszystkie zmysły. Bardzo lubię w dziewiętnastowiecznych opowieściach zwracających się bezpośrednio do czytelnika narratorów. Dickensowi zdarza się to bardzo często w przezabawny sposób np. „Był tak blisko niego, jak ja jestem blisko ciebie, czytelniku, a mój duch stoi właśnie tuż przy twoim łóżku.” Tłumaczowi - Andrzejowi Polkowskiemu wyśmienicie udało się oddać zrozumiały w języku polskim sens dowcipnych aluzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz