wtorek, 22 listopada 2016

W ogrodzie noblisty

Ernest Hemingway, Rajski ogród, 1986




Objęli się mocno i poczuł, jak powoli wraca mu wewnętrzna równowaga. Nie zdawał sobie dotychczas sprawy z tego, jak bardzo jest rozdarty, jak oderwany od rzeczywistości. Albowiem pisząc sięgał do samych głębin swojego wnętrza, do korzeni, których nic nie potrafiło zniszczyć czy uszkodzić. To wiedział na pewno i z tej świadomości czerpał siłę.”(s. 144)



Rajski ogród to ostatnia, wydana 25 lat  po śmierci autora książka, znaleziona razem z kilkom innymi rękopisami w kufrze pisarza. Podobno pisał ją 15 lat i ostatecznie nie zdecydował się na jej wydanie. Hemingway pozostawił powieść w trzech wersjach, które dopiero wydawca odpowiednio zredagował. Nie ma więc ostatecznej pewności, że Rajski ogród wygląda tak, jak chciał tego autor. Mimo wszystko jednak cała książka jest dziełem spójnym i zamkniętym, godnym noblisty.

Para zakochanych w sobie po uszy małżonków, David i Katarzyna spędzają miesiąc miodowy na francuskiej Riwierze. Jest im sielsko, rajko i niebiańsko przez kilka pierwszych rozdziałów aż do momentu kiedy z Katarzyną-Diablicą zaczyna się dziać coś dziwnego. Po wizycie u fryzjera kobieta wzbogaca się o nową, niespodziewaną dla Davida osobowość. Atmosfera gęstnieje, gdy w życie małżonków wkracza Marita i rozkochuje w sobie obojga. Historia trochę skomplikowana, szczególne gdy jeszcze literatura zaczyna przeplatać się z rzeczywistością i ostatecznie wysuwa się na pierwszy plan powieści. Wszak David jest pisarzem, który podobnie jak Hamingway ma za sobą pobyt w Afryce oraz fascynację lotnictwem. Również pojawiający się w powieści wątek utraty rękopisów był szczególnie bliski nobliście. Z łatwościa doszukałam się więc w powieści jego wątków biograficznych.

Rajski ogród to powieść o szeroko pojętej miłości i wielu jej odcieniach. Piękne opisy lata rozjaśniły mi jesień. Jednak skoro już autor zagłębił się w temat biseksualności to powieść aż prosi się o sceny erotyczne, których tutaj zabrakło. Wszechobencna jest nagość i łóżko, ale wszelkie opisy czułości kończą się po jednym zdaniu. Są brutalnie przerwane i pozostaje wrażenie jakby okrutny cenzor wymazał całą noc. Nie rozbudza to wyobraźni i w moim odczuciu książka dużo przez to straciła.

Styl Hamingwaya w tej powieści przypomina mi trochę filmy Romana Polańskiego. Cała uwaga skupia się na trójce bohaterów i ich rozmowach. Z dialogów trzeba wszystko samemu wywnioskować. Wewnętrzne rozterki, stanowiące zródło przemian pozostają w dużej części w domyśle.

Ernest Hamingway to laureat Nagrody Pulitzera za rok 1953 oraz Literackiej Nagrody Nobla w roku 1954.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz