niedziela, 26 czerwca 2016

Wszystkie ucieczki Zygfryda

Włodzimierz Nowak, Niemiec, 2016




„Piszę do Polaków z prośbą o zrozumienie, że miałem prawo być Niemcem w Niemczech tak samo jak każdy Polak przyznaje to prawo Polakowi, który jest czy był na obczyźnie, a chciał być w swojej ojczyźnie. To jest święte prawo każdego człowieka.”
(s.307)



Włodzimierz Nowak stworzył książkę zaskakującą. Pierwszy rozdział zaczarowuje, ale każdy kolejny czytałam z coraz bardziej zmarszczonym czołem. Zupełnie nie znałam wcześniej tytułowego Zygfryda, jednak tematyka książki na tyle mnie zaciekawiła, że postanowiłam go poznać. Osobowość budząca sporo kontrowersji, zawierająca w swojej polsko-niemieckiej biografii wszystkie nasze historyczne przeżycia. Ta reporterska opowieść o życiu na granicy dwóch osobowości, o determinacji w walce o siebie no i przede wszystkim o prawdach PRL-owskiej rzeczywistości, ocala od zapomnienia nie tylko Zygfryda Kapelę ale głównie coraz bardziej odległe czasy komunizmu, z którymi prędzej czy później trzeba się zmierzyć, aby w pełni zrozumieć specyfikę dzisiejszej Polski.



W tym miejscu muszę przyznać, że właśnie polska rzeczywistość powojenna i jej ciekawe opisy w książce zaciekawiły mnie bardziej niż główny bohater. Mam wątpliwości czy zasługuję on na tę biografię i mniej więcej w połowie poczułam kryzys czytelniczy. Kiedy kolejny raz Zygfryd-Niemiec hipis, działacz Solidarności i PZPR-u mnie zawiódł, podobnie jak sam autor reportaży miałam ochotę go porzucić, pomyślałam sobie, że w ogóle nie ciekawi mnie co z tym człowiekiem wydarzy się dalej, jak przetrwał, czy udało mu się w końcu uciec. Ale na szczęście pokonałam swój kryzys i doczytałam książkę, bo dalej działy się już tylko ciekawe rzeczy. Poczucie, że reportaże Nowaka mają dla mnie większe znaczenie ze względu na czasy jakie opisują niż Zygfryd, nie opuściło mnie jednak już do końca.

Dużą siłą tej książki jest nienaganny, wysmakowany warsztat pisarski jej autora, który snuje swoją opowieść ciekawie i intrygująco, przeplata ze sobą różne czasy akcji co rozbudza w momentach, kiedy któryś z wątków zaczyna już nudzić. Potrafi płynnie wymieniać role reportera z pisarzem nadając swojej książce epickiego czaru. Bardzo podobały mi się jego dziennikarskie pomysły, jak chociażby częste wzmianki o współczesnym życiu Zygfryda, spojrzenie na opisywane wydarzenia z perspektywy czasu no i przede wszystkim wspomnienia PRL-u znanych postaci polskiego show-biznesu.

„Miesiącami Kapela siedzi w celi numer 9 sam. Codziennie ucieka w książki. Sztukę znikania opanował do tego stopnia, że ciało Kapeli jest, a samego Kapeli nie ma, bo znowu się zaczytał.” (s.49)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz