Haruki Murakami, Po zmierzchu,
2005
"Kamera będąca naszym punktem widzenia zostaje jeszcze przez chwilę w łazience, pokazuje nam jej wnętrze. Marii już tam nie ma. Nikogo nie ma. Tylko z głośnika pod sufitem dobiega muzyka. (...) Lecz jeśli dobrze się przyjrzeć, widać jeszcze w lustrze odbicie Mari. Ta Mari w lustrze patrzy z tamtej strony tutaj. Poważnym wzrokiem, jakby czekała, aż coś się stanie. Ale po tej stronie nikogo nie ma. Tylko jej obraz pozostał w lustrze łazienki Skylarka."
Powieść Murakamiego to książka na
jeden weekend. A może nawet, aby lepiej wczuć się w klimat
opowieści, na jedną długą, ciemną noc. Wydarzenia rozgrywają
się tutaj od północy do siódmej rano. Myślę, że właśnie tyle
czasu zajęłoby mi przeczytanie tej książki bez przerw. Najlepiej
gdybym mogła z nią posiedzieć w jednym ze spokojnych nocnych barów
w Monachium a najbardziej pasującym do tego miejscem byłby pewnie
japoński Teehaus w Englischen Garten. Mogłabym się
poczuć jak główna bohaterka Mari, która chciała poczytać
książkę nocą w Tokio.
Pierwsze rozdziały przypominały mi
trochę książki dla nastolatek. Do siedzącej przy stoliku w barze
dziewczyny dosiada się student z puzonem. Standardowo zaczyna ją
podrywać. Jest noc, dziewczyna niechętna do rozmowy itd. Jednak z
każdym kolejnym rozdziałem było coraz ciekawiej. Pojawiają się
nowi bohaterowie a każdy z nich wnosi do powieści swoją tajemnicę.
Wątek "śpiącej" siostry Eri, zostaje poprowadzony
najbardziej intrygująco. Widzimy ją śpiącą w pokoju a potem
poznajemy z opowieści Mari. Narrator występuje tutaj w liczbie
mnogiej, operuje kamerą i filmuje to o czym opowiada. Ze
szczegółami wyjętymi niczym z filmowego scenariusza zdaje relację
z obserwowanych przez kamerę zdarzeń. Nie zawsze to co się dzieje
jest zrozumiałe. Nocna rzeczywistość wydaje się filmowo
"podretuszowana". Dzięki temu zgodnie pewnie z zamiarem
autora-reżysera, wzrasta poczucie grozy. Atmosfera robi się ciężka.
Wyobraźnia podsuwa różne rozwiązania. Napięcie w punkcie
kulminacyjnym nie pozwala przerwać czytania.
Tokio nocą nie wydaje się bardzo
różnić od każdego innego, dużego miasta po zmierzchu. Nie
wydarza się też w książce Murakamiego nic nadzwyczaj strasznego.
Sama jednak konstrukcja tej powieści, unosząca się nad fabułą
tajemniczość i niestandardowe poprowadzenie narratora aż w końcu
też dziwne miejsca w jakich znajdują się bohaterowie, stwarza
poczucie napięcia i niepokoju. Sterylnie czysty pokój śpiącej
Eri Asai, nocna restauracja, krew w love hotelu, piwnica w której
odbywa próby Takahashi i opustoszały biurowiec Shirakawy nie są
przytulnymi miejscami, idealnie wpasowują się w klimat mroku.
W warstwie głębszej autor porusza w
książce kilka ważnych spraw, które pewnie każdy człowiek
powinien przemyśleć. Dać sobie jedną bezsenną noc na
podsumowanie swojego życia. Wyjść na miasto. Porozmawiać z
przypadkowo spotkanymi ludźmi, którzy pozwolą dostrzec to co niby
jest oczywiste a czego się nie zauważa. Głównej bohaterce Mari
bez wątpienia pomogła ta jedna, bezsenna noc w Tokio i skierowała
jej życie być może na odpowiedni tor, nadała trochę sensu.
Jednak, zakończenie Murakamiego niczym nie porywa ani nie zaskakuje.
Napięcie opada. Wszystko będzie dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz