wtorek, 24 czerwca 2014

Igraszki z historią


Igor Ostachowicz, Noc żywych Żydów, 2012

 
 
 
 
 
Już wiem dlaczego padalce w drodze ewolucji zrezygnowały z kończyn. Gdybym tak mógł bezszelestnie pełznąć, zamiast czołgać się niezgrabnie jak jaszczurka z za długimi łapkami.





Książka ta była nominowana w zeszłym roku do finału Literackiej Nagrody Nike. Chociaż Ostachowicz przegrał z Bator to jednak jego powieść odbiła się pozytywnym echem i być może też zmobilizowała do dyskusji na ważne tematy dotyczące historii naszego kraju. Adaptację książki przedstawiono nawet na deskach Teatru Dramatycznego w Warszawie, jak na drugą powieść autora, sukcesów całe mnóstwo.


Chociaż temat z jakim zmierzył się Ostachowicz zdecydowanie nie pasuje na lato, przeczytałam ją z wielkim zaciekawieniem i pełnym uznaniem dla pomysłowości i wyobraźni autora. Pod współczesną Warszawą budzą się Żydzi, którzy nie zdołali dostać się jeszcze do nieba. Choć to trupy, nie budzą zgrozy. Wychodzą do miasta pełni zaciekawienia najnowszymi gadżetami, jakich nie pamiętają ze swoich czasów przedwojennych. Są wśród nich także dzieci i młodzież. W całą tą makabryczną historię wbrew swojej woli zaangażowany zostaje pewien młody warszawiak, glazurnik po studiach, człowiek szukający jeszcze swojego miejsca na ziemi, reprezentant współczesnego pokolenia młodych ludzi.

Makabryczna sytuacja daje bardzo dobrą namiastkę zabawy z konwencją horroru. Zabawne momenty (np. zgubienie ręki w Centrum Handlowym przez małego Żyda) tworzą typową tragikomedię a całkiem niezłe scenki strzelaniny na ulicy, w które znienacka zostaje wrzucony główny bohater, albo jego pobyt w obozie zagłady, dają możliwość wczuć się na chwilę w przerażającą sytuację mieszkańców wojennej Warszawy i nie tylko.

 
Być może właśnie dzięki takim książkom i tak oryginalnemu podejściu do tematu Zagłady Żydów, jest szansa zainteresowania nim młodych ludzi. Brawo więc dla autora, za odświeżenie tematu i pokazanie nowych sposobów na oswojenie historii Polski. Sprzyja temu z pewnością na wskroś współczesny język narracji, choć mnie osobiście nie zachwycił, to jestem jednak świadoma, że tak właśnie należy (niestety) przemawiać do współczesnego pokolenia. Książce nic by nie ubyło, gdyby jeszcze ograniczyć zbyt wyuzdane sceny erotyczne, choć może to dla niektórych właśnie wabik.

Generalnie jednak Noc żywych Żydów szczerze polecam, choć okładka raczej zniechęca już na wstępie. Znalazłam w niej nawet kilka smaczków, których nigdy nie zapomnę. Zupa serwowana przez lekarza w podziemiach Warszawy jest z pewnością jednym z nich. Pycha....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz