czwartek, 4 lipca 2013

"Cierpienie nie skończyło się razem z wojną"



Roma Ligocka, Dobre dziecko, 2012




Malarka żydowskiego pochodzenia, autorka nie czytanej niestety przeze mnie Dziewczynki w czerwonym płaszczyku, w książce, towarzyszącej mi przez dwa smutne i wstrząsające wieczory, obnaża myśli dojrzewającej dziewczyny, którą sama kiedyś była.

Życie w powojennym Krakowie, opisane z punktu widzenia dorastającej Romy, która razem z matką jako jedyne ze swojej najbliższej żydowskiej rodziny przetrwały wojnę, nie było ani piękne ani przyjemne. „Po takiej strasznej wojnie...” jak mawia matka dziewczyny, nie może być już przecież jak dawniej. Czy naznaczeni obozowymi przeżyciami, lękami łapanek i nadludzkim niepokojem o swoich bliskich, skoncentrowani przez kilka lat tylko na walce o przetrwanie kolejnego dnia ludzie, będą w stanie odnaleźć jeszcze szczęście. Jak dorastać ma człowiek, którego dzieciństwo, czas kształtujący przecież całą osobowość, upłynęło pod znakiem wojny? To ważne egzystencjalne pytania, przypominane nam przez kolejnych autorów wspomnieniowych opisów tamtej rzeczywistości. Dobre dziecko, jest wyjątkowe, ze względu na wrażliwość i autentyczność wyznań czternastolatki, której za szybko kazano być dorosłą.

Zawarte w tej powieści wspomnienia mocno uderzają w wyobraźnię czytelnika. Każą nam poczuć okrutność czasów powojennych w Polsce w konfrontacji z pięknem przedwojennych wspomnień babci głównej bohaterki. Wymuszają zrozumienie dla dziwnych zachowań nastolatki i kolejnych samobójczych prób jej matki. Przypominają o wojnie, która miała usprawiedliwić każdą powojenną anormalność, a przede wszystkim są sposobem na docenienie własnego szczęścia, życia w XXI wieku, choćby na co dzień przynosiło rozczarowania i porażki, w kontekście świata przedstawionego w Dobrym dziecku jest przecież cudowne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz