poniedziałek, 4 marca 2013

Notatki mędrca



Czesław Miłosz, Piesek przydrożny, 1997







„ Gdybym prowadził dziennik, taki jak Nałkowska i Dąbrowska, dopiero byłby to powód do zdziwienia, bo nic nie zgadzaloby się z moim obrazem utrwaonym w oczach czytelników.”






Nagrodzona w 1997 roku Literacką Nagrodą Nike książka noblisty to mozaika „perełek” z jego życia. Na pierwszy rzut oka wydaje się być skarbinią wszystkiego co uzbierało się w szufladzie poety przez lata. Zapiski notowane w chwilach natchnienia lub gdzieś na ulicy, w podróży, czy w kawiarni. Tak jak wszyscy zgodnie twierdzą, jest to wynik poszukiwania przez poetę „formy bardziej pojemnej”, czegoś co zawierałoby się między wierszami a esejami i powieścią. Wyszedł z tej mozaiki piękny, mądry poradnik, pamiętnik a dla mnie osobiście sentymentalne wspomnienie wielkiego poety, zapisanie w jednym miejscu wszystkiego co chciał powiedzieć swoim czytelnikom przez lata. Przesłanie, jakie po sobie pozostawia. Od razu nasuwa się też skojarzenie ze współczesną formą blogu, której pewnie poecie nie było już dane poznać.

Tematycznie książka ta przepełniona jest mnóstwem spostrzeżeń na jakie pozwolić może sobie jedynie doświadczony życiem człowiek. Do wielu tematów wraca kilkakrotnie, nadrzędnym wydają się dwa, starość i śmierć. Miłosz bardzo często i całkiem chętnie podsumowuje swoje długie życie:

 „Przy końcu życia myśli poeta: W jakichże ja nie nurzałem się obsesjach i głupawych pomyśleniach mojej epoki! Wsadzić by mnie do wanny i szorować dzień i noc, aż cały ten brud ze mnie spłynie. A jednak tylko z powodu tego brudu mogłem być poetą dwudziestego wieku, i pewnie Pan Bóg tak chciał, żeby mieć ze mnie korzyść.”

Poeta był aktywny twórczo całe życie. Nie znaczy to wcale, jak można by podejrzewać pisarza, który dożył 94 lat, że zostawił po sobie ogromną spuściznę. Podobno napisał 800 wierszy, co przeliczając na 75 lat jego aktywności zawodowej daje tylko 10 wierszy na rok. Nad ilością zdecydowanie góruje wartość pozostawionego dla potomnych dzieła. Dlatego wszystko to, o czym wspomina w Piesku przydrożnym jest tak ważne. Choć przebrnęłam tą książkę w dwa wieczory, nad wieloma myślami poety zastanawiałam się długo, tak bardzo mnie poruszyły. Jest to spojrzenie starszego, niezwykle mądrego człowieka z dystansem na życie. Myślę o dystansie, którego nam, młodym ludziom brakuje. Spojrzeć czasami z tej właśnie perspektywy, na sprawy, nad którymi rzadko się zastanawiamy jest bardzo ciekawie. Erudycja noblisty, to jak sprawnie orientuje się w kulturze, jego odwołania do innych twórców, inspiracje innymi tekstami napawają szacunkiem. Dużo mówi o poezji, o poetach i samym akcie twórczym. Często podsumowuje też Polaków, nie zawsze pochlebnie, raczej szczerze.

„Możliwe, że Polacy nie umieją pisać powieści, dlatego że nie interesują ich ludzie. Każdego z nich obchodzi tylko jego własna osoba i Polska. A jeśli nie Polska, jak w literaturze romantycznej, zostaje tylko własna osoba.”

Jak widać nawet pod koniec życia Czesław Miłosz nie zamierzał nikomu schlebiać i jak zawsze odważnie wyrażał swoje zdanie. To właśnie ta odwaga tak bardzo zagmatwała mu życie i zmusiła do emigracji. Odwaga, walki i obrony własnego zdania. Coś czego nam nadal brakuje. Ryzyko, które wiąże się nieraz z bolesnymi konsekwencjami. Myślę, że właśnie tego powinniśmy uczyć się od Miłosza i wciąż, nieustannie, w różnych momentach życia wracać do jego twórczości. Na koniec jeszcze krótki wiersz z Pieska przydrożnego pt. Drzewo:


Jestem maleńkim ptaszkiem w ogromnym 
Szczęśliwym drzewie.
A to drzewo nie rośnie w lesie, bo samo jest całym
Lasem.
W nim mój początek, pamięć i zaniemówienie,
Bo nie chce być nazwane żadnym wyrazem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz