wtorek, 28 lutego 2012

Muzyczna podróż po kontynentach

Anna Maria Jopek, Lustra, 2011





„Świat nigdy wcześniej nie był tak blisko. Nieuchronnie stał się swoistą salą luster, gdzie kultury tak pozornie od siebie odległe przyglądają się sobie i sobą nawzajem w zdumieniu, zafascynowane. Próbują ze sobą rozmawiać. W tej Sali, niczym niewprawni, ale pełni pasji tancerze, chcielibyśmy zrobić kilka kroków.”
                                                                                                      AMJ
  


Od kilku miesięcy rozbrzmiewa w moim domu piękny głos Anny Marii Jopek. Jej najnowszy projekt nosi tytuł Lustra i zawiera w sobie aż trzy zupełnie różne  krążki. Wielbiciele wokalistki i jej przyjemnego, delikatnego głosu po trzech latach od ostatniej płyty zostali sowicie nagrodzeni za cierpliwość. Jakby nie patrzeć to w sumie 38 nowych, ciekawych utworów. Wokalistka zafascynowana kulturami Japonii i Portugalii wspólnie z artystami tych krajów bawi się muzyką, próbując zabarwić polskie piosenki obcymi brzmieniami. Wychodzi bardzo interesująco.

Pierwsza płyta „biała” to Polanna będąca hołdem artystki dla polskiej muzyki ludowej. Wyśpiewuje na niej znane wszystkim od dawna polskie pieśni i przyśpiewki w nowych aranżacjach. Zaczyna od Kiedy Ranne Wstają Zorze a kończy na Płonie Ognisko i Szumią Knieje. Na płycie tej bardzo wyważonej, spokojnej i melodycznej niejednokrotnie usłyszeć można inspiracje Chopinem czy też zespołem Mazowsze, współtworzonym przez rodziców AMJ. W związku z tym wszystkim, muzyka ta, choć przerobiona przez artystkę na jezzowo i zagrana z pomocą zagranicznych muzyków brzmi bardzo znajomo. Znane słowa piosenek szybko wpadają w ucho a przyjemny ton instrumentów sprawia, że wsłuchując się w Polannę mam czasami wrażenie, że muzyka ta przenosi mnie gdzieś daleko w krainę moich wspomnień z dzieciństwa. To bardzo przyjemne uczucie.

Druga „czarna” płyta przywołuje kulturę japońską. Haiku byłam najbardziej ciekawa, ale po przesłuchaniu muszę przyznać, że trochę inne miałam o niej wyobrażenie. Wydaje mi się mimo wszystko, że nie aż tak bardzo jak myślałam tchnie z niej japoński duch! Oczywiście czuć tu lekki powiew japońskiej delikatności ale odnoszę wrażenie, że płyta ta w całości jest za bardzo melancholijna, miejscami nawet smutna. Wielkim atutem jest natomiast gra na fortepianie japońskiego mistrza Makoto Ozone. Jego solówki wprawiają w zachwyt i oczarowują. Obok fortepianu uwagę przykuwa także piękne brzmienie fletu bambusowego. Swoistą perełką tej płyty jest natomiast rytmiczne i szybkie wykonanie pieśni Oberek. Zaśpiewany na kilka głosów utwór jest moim ulubionym. Podobno cały muzyczny materiał powstał w 6 godzin i o ile mi wiadomo ma już status platynowej płyty,

Trzeci „złoty” krążek jest zainspirowany Lizboną i portugalskimi krajobrazami. Sobremesa po portugalsku oznacza „deser“ i takim się też wydaje po dwóch wcześniejszych, nastrojowych płytach. Nie ukrywam, że Sobremesa podoba mi się najbardziej. Swoim gorącym klimatem wnosi niesamowity powiew portugalskich zapachów, kolorów i smaków. To wszystko pewnie za sprawą dużego grona wybitnych portugalskich artystów, śpiewających w swoim ojczystym języku, którzy współtworzą ten album. W całości jest on bardzo rytmiczny i najbardziej ze wszystkich trzech dynamiczny., miejscami nawet porywa do tanca. Sama wokalistka pokusiła się tu nawet zaśpiewać po portugalsku co też warto usłyszeć. Moim ulubionym kawałkiem jest Kananga do Amor. Bije z niego pewien niesamowity czar. Bardzo zazdroszczę Annie Marii Jopek domu w Lizbonie.


Lustrami Anna Marja Jopek przekonuje, że muzyka potrafi przenosić w inny świat i choć na chwilę sprawić, że szara codzienność zabarwi się zapachem odległych krain, którach być może nigdy nie przyjdzie nam osobiście poznać. Wokalistka swoimi trzema krążkami udowadnia, że nie tylko przez piękne opisy czy zdjęcia można opowiadać o miejscach, które nas fascynują, pokazuje niezwykłą siłę muzyki przenoszącą słuchacza na inny kontynent i pachnącą innymi kulturami. Niestety konsekwencją tego jest również budząca się po przesłuchaniu tych płyt tęsknota za dalekim światem. Choć może to i lepiej, że ktoś przypomina o czekających na nas smakach w innych, nieznanych jeszcze miejscach. Uzmysławia, że życie nie kończy się tu gdzie się zaczęło i mobilizuje do podróży. We mnie w każdym razie, pod wpływem portugalskich czy japońskich dźwięków oraz po obejrzeniu pięknych zdjęć zamieszczonych w towarzaszącej płytom książce,  zrodziła się potrzeba wyruszenia przed siebie.

 Bardzo ciekawym dodatkiem są komentarze, które znajdują się we wspomnianej książce, do każdego wyśpiewywanego utworu. Artyści opowiadają co zafascynowało ich w konkretnej pieśni, zdradzają jej gezenę czy też wspominają czas nagrywania. Opowiadając tak o każdej piosence tworzą w pewnym sensie jej tło i udowadniają, jak bardzo są związani z tą muzyką, jak do nich przemawia i jak się świetnie z nią bawili, zarażając przy tym słuchacza swoją pasją. Tym samym, z każdym utworem można się zaprzyjaźnić, nie jest on tylko samym brzmieniem i wyśpiewywanymi słowami. To bardzo cenne. Dzięki temu, że artyści tak pięknie oprawili swoją muzykę opowieściami o jej powstawaniu i miejscach  gdzie została stworzona, naprawdę ma się wrażenie jakoby Anna Marja Jopek zabrała fanów w niezwykłą, muzyczną podróż do swoich ulubionych miejsc na ziemi. Oby każdy potrafił w tak piekny sposób rozbudzać emocje swoją muzyką. Na uznanie zasługuje również fakt, że artystka łaczy obce kultury ze swoją polskością. Nigdy nie słyszałam japońskiej czy też portugalskiej muzyki w polskim wykonaniu. To piękne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz