Kiedy biorę do ręki książkę, natychmiast chciałabym ją przeczytać. Zapominam na chwilę o innych książkach, które czekają w kolejce na przeczytanie i odruchowo zaczynam czytać tą nową. Zanim sobie przypomnę, że przecież czytam co innego, że powinnam ją odłożyć i wrócić do tamtej wcześniej rozpoczętej, pierwszy rozdział czasami zdąży mnie wciągnąć i nie mogę już nowej odłożyć! Mam więc kilka książek na półce, które kiedyś zaczęłam już czytać, a które teraz czekają cierpliwie na wolny w końcu czas jaki dla nich znajdę. Trudno wytłumaczyć mi to zjawisko, tak po prostu jest, że nieraz nie nadążam z czytaniem a nowe książki dobijają się do mnie. W zeszłym tygodniu np. koleżanka pożyczyła mi książkę, którą chciałam już wcześniej przeczytać zanim zobaczę film zrealizowany na jej podstawie. W drodze do domu zaczęłam więc ją już czytać, mimo że w domu czekała na mnie książka do dokończenia. Tym razem udało mi się przekonać siebie aby dokończyć poprzednią. W weekend znalazłam się jednak w bardzo fajnym miejscu gdzie było mnóstwo książek za jedyne 50 centów. To sklep z używanymi sprzętami, wśród nich znajdują się także oddane przez kogoś, prawie jak nowe, książki. Chciałabym mieć je wszystkie, po długim czasie udało mi się w końcu wybrać tylko sześć i to takich, które nie wystygły jeszcze na regałach w księgarni. Strasznie się do nich cieszę. Czekają teraz na półce. Dobrze wiem nawet, w jakiej kolejności zacznę je czytać.
Chciałabym mieć więcej czasu na czytanie, ale w natłoku obowiązków i tak mam nieraz wyrzuty sumienia, że za dużo czasu poświęcam na przyjemności. Wśród tysiąca nowych książek, jakie codziennie powstają, bardzo trudno wybrać samemu takie, przy których nie czułoby się straconego czasu. Wiadomo przecież, że wszystkich nie sposób przeczytać. Nie robię więc tajemnicy z tego, że najbardziej lubię polecone mi przez kogoś. Cenię sobie opinie ludzi, znających się na rzeczy, czyli specjalistów w konkretnym temacie. Może też dlatego czytam chętnie książki nagrodzone albo nawet wystarczy, że jedna tylko książka konkretnego autora została nagrodzona, abym chętnie przeczytała wszystkie jego dzieła. Może to trochę niesprawiedliwe, że ludzie kierują się nagrodami przy wyborze kolejnej lektury. Dlatego też sprzedaż nagrodzonych od razu rośnie. Ale niestety tak jest, że szukamy wskaźników dobrej lektury i po to między innymi są te właśnie nagrody. Ufam po prostu osobom nagradzającym, gdyż mam pewność, że wiedzą co robią a ja przeczytam wartościową książkę i dobrze zainwestuje swój czas. Nie oznacza to jednak, że bezkrytycznie czytam takie nagrodzone dzieło. Nie zawsze podobają mi się książki nagrodzone NIKE. Do Masłowskiej nie przekonałam się nawet po tej nagrodzie, tak samo jak nie mogę przebrnąć przez powieści Jelinek, austryjackiej pisarki nagrodzonej Noblem.
Chciałabym mieć więcej czasu na czytanie, ale w natłoku obowiązków i tak mam nieraz wyrzuty sumienia, że za dużo czasu poświęcam na przyjemności. Wśród tysiąca nowych książek, jakie codziennie powstają, bardzo trudno wybrać samemu takie, przy których nie czułoby się straconego czasu. Wiadomo przecież, że wszystkich nie sposób przeczytać. Nie robię więc tajemnicy z tego, że najbardziej lubię polecone mi przez kogoś. Cenię sobie opinie ludzi, znających się na rzeczy, czyli specjalistów w konkretnym temacie. Może też dlatego czytam chętnie książki nagrodzone albo nawet wystarczy, że jedna tylko książka konkretnego autora została nagrodzona, abym chętnie przeczytała wszystkie jego dzieła. Może to trochę niesprawiedliwe, że ludzie kierują się nagrodami przy wyborze kolejnej lektury. Dlatego też sprzedaż nagrodzonych od razu rośnie. Ale niestety tak jest, że szukamy wskaźników dobrej lektury i po to między innymi są te właśnie nagrody. Ufam po prostu osobom nagradzającym, gdyż mam pewność, że wiedzą co robią a ja przeczytam wartościową książkę i dobrze zainwestuje swój czas. Nie oznacza to jednak, że bezkrytycznie czytam takie nagrodzone dzieło. Nie zawsze podobają mi się książki nagrodzone NIKE. Do Masłowskiej nie przekonałam się nawet po tej nagrodzie, tak samo jak nie mogę przebrnąć przez powieści Jelinek, austryjackiej pisarki nagrodzonej Noblem.
Równie cenne są dla mnie książki polecane mi przez znajomych. Uwielbiam w związku z tym podarowywane mi powieści i sama również bardzo lubię prezentować komuś, czyli polecać dalej dobrą książkę (choć za każdym razem stresuję się przy takich prezentach, czy osoba ta już nie czytała tego co jej prezentuję). Sposób ten jest niestety również nie zawsze dobry. Każdy bowiem lubi inną literaturę i to co spodobało się mojej siostrze nie koniecznie spodoba się mi i odwrotnie. Mam tylko kilku takich znajomych, o których wiem, że podoba im się to samo co mi i mogę im bezkrytycznie zaufać w wyborze dobrej lektury. Są bowiem niestety książki, które odrzucam niedoczytane. Chociaż wiem, że każdej powinnam dać szansę na zaskakujące zakończenie. Ale nie mogę, męczę się bardzo aż w końcu przestaję czytać. Tak samo jak są książki, które mogę czytać kilkakrotnie, lub otwierać w jakimkolwiek momencie i czytać kilka razy to samo, tak też są książki, a raczej autorzy, których nie mogę przebrnąć. Często powodem jest treść, czy też temat fabuły, czasami język powieści a czasami po prostu nieudolny, bądź nie lubiany przeze mnie sposób narracji.
Mam słabość do różnego rodzaju serii książek. Lubię je po prostu segregować w przeróżne kategorie. Kiedy spodoba mi się książka jakiegoś autora, który po raz pierwszy wpadł mi w ręce, od razu chciałabym przeczytać wszystkie jego książki i nie spocznę dopóki tego nie zrobię. Potem czyham na wydawane przez niego kolejne dzieła. Choćby oczywiście nie wszystkie książki jednego autora były tak samo dobre, czytam je po to, aby mieć pogląd na całą jego twórczość i móc ją chociażby porównywać. Tak samo jest w przypadku tematu, który mnie poruszy w jakimś dziele. Przeczytawszy np. książkę traktującą o obrzezaniu kobiet szukam kolejnych, które nawiązują tematem w swojej fabule do obrzezania. Podobnie w przypadku okresu w dziejach literatury, który szczególnie mnie zaciekawia. Lubię robić sobie listy książek do przeczytania aby potem odkreślać zaliczone pozycje.
Nie mniej cenię sobie jednak książki znalezione przypadkiem, czytane bez kontekstu, bez jakiejkolwiek wcześniejszej wiedzy o nich. Odnalezione przypadkowo pośród tysiąca innych książek na półkach w bibliotekach, na ulicy, w antykwariacie, na strychu czy też na regałach u odwiedzanych ludzi. Ostatnio, kiedy cztery miesiące temu zamieszkaliśmy razem, przejęłam książki mojego męża. Nie ukrywam satysfakcji, kolekcja mała ale bardzo cenna. Okazało się, że mamy tylko jedną powtarzającą się w naszym zbiorze książkę, jest nią Pamięć i Tożsamość Jana Pawła II.
Moj ulubiony wpis!
OdpowiedzUsuń