J.M.Coetzee, Polak, 2024
Koleny raz przyciąga mnie do książki jej tytuł. Od razu poczułam wielką ciekawość, cóż takiego napisał noblista Coetzee o Polaku? Dlaczego tak zatytuował swoją książkę? Tutuł oryginału to "The Pole". Zawsze już będę kojarzyła tę powieść jako moją świąteczną lekturę, gdyż towarzyszyła mi w tym roku pod choinką. Czytało się szybko i miło, a główna bohaterka dostarczyła mi dużo różnych przemyśleń.
Beatrycze jest mecenaską sztuki w Barcelonie. Pewnego wieczoru gości koncertowo starszego pianistę z Polski, który jak się okazało po czasie, zakochuje się w niej bez opamiętania. Witold jest staruszkiem, ale kobiecie pochlebia jego zauroczenie. Z jednej strony nie jest nim zainteresowana, z drugiej zaś od niechcenia zaczyna dawać mu coraz większe nadzieje. Autor w pięciu rozdziałach opisał ich relację w bardzo interesujący sposób. Na kartach tej powieści wcale nie dzieje się dużo, ale jednak pogodna hiszpańska sceneria i tok rozmyślań głównej bohaterki dały mi dużo przyjemności.
Trochę to niesamowite, że pisarz-mężczyzna potrafił tak dobrze oddać uczucia, emocje a nawet myśli kobiety. Przyznam szczerze, że cały czas czekałam na rozdział z męską wersją tego samego. Bardzo chciałabym dowiedzieć się, co w tych samych momentach myślał Witlod. Jak on odbierał to, co działo się między nimi. Do końca miałam nadzieję, że opisze swoje uczucia chociażmy w liście, lub zostawi więcej śladów w swojej twórczości. Pozostaje mi się tylko domyślać i snuć przypuszczenia, co też być może było zamysłem autora.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz