Trafiła w moje ręce książka wieloznaczna i wielogatunkowa. Bardzo lubię tego typu literaturę, kiedy raz po raz wpadam w nowe gatunki i czasy akcji. Mysłałam, że sięgam po prostu po powieść, ale bardzo szybko okazało się, że są tu momenty poetyckie, reportażowe i eseistyczne. Dzięku temu nie czułam obciążenia trudnymi tematami, które porusza autor. Dynamika jego prozy umiejętnie stopniuje emocje przeżywane przez bohaterów.
Opowieść toczy się dookoła krnąbrnego dziadka, który w latach pięćdziesiątych był za młodzieńcze wygłupy więziony w stalinowskim areszcie. Jednak to nie jest najstraszniejsza historia z opisanych w książce. Całość zahacza o trudną przeszłość Kielc odsłaniając przede mną nie znaną wcześniej historię pogromu kieleckiego, kiedy tuż po wojnie wymordowano ocalałych po hitlerowskim Holokauście Żydów.
Najsilniej jednak doknęły mnie momenty, kiedy autor odnosi wydarzenia z przeszłości do swojego życia w XXI wieku. To bardzo zastanawiające sceny, wywołały we mnie lekkie przerażenie, kiedy uzmysłowiałam sobie trafność porównań. Książka "Skóra po dziadku" zostawia dużo pytań w głowie, również kiedy zastanawiamy się, czy historie naszych przodków nam ciążą czy czegoś uczą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz