czwartek, 21 czerwca 2018

Wybębnić historię

Günter Grass, Die Blechtrommel, 1959





„Stało się to w wiosce rybackiej, a wioska nazywała sę Gyddanyzc. Z Gyddanyzc zrobiono Danczik, z Dancziku powstał Dantzig, który później zamienił się w Danzig, a dzisiaj nazywa się Gdańsk.”
 



Przeprawa przez pierwszą połowę życia Oskara Matzteratha to niesamowite przeżycie. Grass mistrzowsko stawia akcenty, buduje atmosferę, przenika magicznością i jednocześnie opowiada niby mimochodem o wielkiej historii Polski i Niemiec. Przygotowując się na studiach do egzaminu z literatury niemieckiej zarejestrowałam chyba tylko połowę z tego co wyniosłam po kolejnym odczytaniu Bębenka. Wielką literaturę warto czytać kilka razy. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Oskar to karzeł krwi polsko-niemieckiej albo nawet jeszcze lepiej kaszubsko-niemieckiej. Z perspektywy trzydziestoletniego pacjenta zakładu psychiatrycznego opowiada o swoim życiu, które spędził w Gdańsku przed wojną i w Dusseldorfie po wojnie. Narracja często płynie przechodzi z pierwszoosobowej na trzecioosobową, kiedy to główny bohater i opowiadający zaczyna o sobie mówić Oskar (typowe dla dziecka, które uczy się mówić i często myśląc o sobie używa imienia zamiast zaimka). Od swoich trzecich urodzin Oskar nie rozstaje się z bębenkiem, w którego rytmie komunikuje się ze światem. Ponad to potrafi „rozśpiewać szkło” czyli krzyczeć tak głośno, że wszystko wokół pęka. A to wcale jeszcze nie jedyne niezwykłe właściwości Oskara.

„Należałem do owych przenikliwych niemowląt, których rozwój duchowy jest w chwili narodzin zakończony i w przyszłości musi już tylko się potwierdzić.”

W każdym razie książka ta przepełniona jest magicznością i silnie oddziałuje na wszystkie zmysły. Życie głównego bohatera koncentruje się wokół muzyki i zapachów. Sama zaczęłam od kilku dni zwracać większą uwagę na różne dźwięki dzięki niemu. Jak pachnie dzieciństwo jeszcze doskonale pamiętam. W Bębenku jest ono szczególnie wyeksponowane. Są takie sceny z przeszłości, które będą wracać w różnych momentach życia. Najpewniej wywoła je zapach albo dźwięk.
Powieść Grassa jest mi bliska szczególnie ze względu na swoją kaszubskość, historię Wolnego Miasta Gdańska i powojennych wysiedleń.  Jestem pod wrażeniem znajomości historii, mentalności i sentymentów Polaków jakimi wykazał się noblista w swoim debiucie literackim.

„ …szukam Polski na moim bębenku i bębnię, zginęła, jeszcze nie zginęła, znów zginęła, przez kogo zginęła, omal nie zginęła, Polska zginęła, wszystko zginęło, jeszcze Polska nie zginęła.”
„Także złe książki są książkami i dlatego są świetne.”

2 komentarze:

  1. Świetna recenzja, gratuluję, proza Guntera Grassa wciąż przede mną. Akurat poszukam albo e booka albo w bibliotece. Pozdrawiam nocną i deszczową porą z południa Polski !

    OdpowiedzUsuń