poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Nasza Polska właśnie

Karolina Korwin-Piotrkowska, Ćwiartka raz, 2014




Ta książka będzie, rzecz jasna, o mnie, ale i o tym, co na przestrzeni tych dwudziestu pięciu szalonych lat ukształtowało mnie w kraju nad Wisłą, jako osobę, która siedząc teraz w swoim mieszkaniu – kupionym na kredyt, który spłacać będę do śmierci – pisze na hipsterskim komputerze, przedstawając bezczelnie subiektywną wersję świata.
Mojego świata.”


Z okazji 25 lat odzyskania niepodległości przez Polskę, dziennikarka Karolina Korwin – Piotrkowska wydała ośmiuset stronicową książkę, w której podsumowuje rok po roku dwadzieścia pięć lat wolności w naszym kraju. Włożyła w to bez wątpienia dużo pracy. Dociera do archiwów prasowych, przypomina zapomniane filmy i płyty, opisuje zmiany polskiej obyczajowości. Pomimo mojej siedmioletniej emigracji jestem na bieżąco z polską kulturą, dlatego prawie wszystko o czym pisze dziennikarka jest mi znane i nic szczególnie nie zaskakuje. A jednak z przyjemnością poczytałam sobie podsumowanie przełomu wieku w ojczyźnie. Wspominałam przy tym, w którym momencie życia byłam w konkretnych, ważnych dla Polski wydarzeniach.


Autorkę kojarzę tylko z niezbyt ambitnym programem telewizyjnym „Magiel towarzyski”. Mam także uprzedzenia do książek z autorem na okładce, ale kiedy tylko usłyszałam o tej „cegle” chciałam ją przeczytać. Przeleżała rok na mojej półce. W końcu się udało.

4 czerwca 1998 roku nie poszłam głosować, bo wówczas jeszcze nawet nie chodziłam do szkoły, ale rozgrywające się w przestrzeni publicznej wydarzenia, są mi bliskie chociażby ze słyszenia. Dlatego od początku do końca Ćwiartki raz świetnie się bawiłam, notowałam filmy do obejrzenia, przypominałam sobie chwile, kiedy słuchałam kultowych piosenek, programy telewizyjne i okładki gazet, do jakich powraca Korwin-Piotrkowska.

Dzięki tej książce udało mi się chronologicznie poukładać swoją wiedzę. Odbyłam sentymentalną podróż po swoim dzieciństwie i młodości. Nie mamy tu do czynienia z żadnym kompendium wiedzy o dwudziestu pięciu latach w Polsce, książka ta nie mogła zostać napisana inaczej niż subiektywnie. Autorka sama wybiera ważne dla siebie informacje, jakimi próbuje podsumować kolejne lata. Dlatego wybaczam jej twarz na okładce, wszystkie obraźliwe osądy cenionych przeze mnie osób. To jej książka ma do tego prawo, wybaczam nawet denerwujące mnie nieraz zdjęcia autorki na niektórych stronach. Nic nie wnoszą i nie pasują do tematu, dlatego ich nie rozumiem. A ponieważ w książce tej pewnie ze względów objętościowych, nie ma żadnych zdjęć z epoki (których mi tutaj bardzo brakowało) autorka mogła chociażby pokusić się o zdjęcia (jeśli już koniecznie chciała widzieć swoją twarz) siebie samej w konkretnych latach. Byłoby to fajnym i zabawnym przekazem tego, jak się razem z Polską wszystko wokół zmienia.

Dzieło to wydane jest bardzo przyjaźnie i praktycznie. Całość przypomina szkolny zeszyt pełen kleksów, podkreśleń, pogrubień z wypisanymi na marginesach najważniejszymi datami. Uroku dodają kolaże Szymborskiej. Kolejne rozdziały opisują w ustalonym porządku najważniejsze wydarzenia kulturalne i obyczajowe w Polsce. Oczywiście autorka nie wyczerpuje tematu, pozostawia niedosyt, nie dało się napisać o wszystkim, jak zapowiedziała we wstępie politykę całkowicie pomija. Bardzo skupia się na telewizji i prasie co jest zrozumiałe ze względu na branżę w której pracuje. Jedynymi ilustracjami rozdziałów są podsumowujące kolejne lata okładki czasopism. Pomysł ten mi się podoba, z zainteresowaniem wracałam do tych stron. Pojawia się także ciekawostka wydawnicza! Po zaaplikowaniu programu na komórce i zbliżeniu jej do okładki książki autorka zaczyna przemawiać! To ci gratka! XXI wiek!

Bardzo ale to bardzo zabrakło mi tutaj wątków literackich. Rozumiem, że dziennikarka cały rynek wydawniczy ominęła celowo, chociaż tyle się dzieje przecież na przestrzeni lat z polskimi książkami i pisarzami. Ale to temat już chyba na osobną książkę. W literacko-krytycznych pozycjach podsumowujących literaturę w Polsce przeczytałam już wszystko co mogłam. Brakuje mi jednak plotkarskiego spojrzenia Korwin-Piotrowskiej. Opisania wszystkiego co się dzieje poza kulisami, między stronicami. Może Sławomir Koper kiedyś podejmie temat:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz