Anna Janko, Pasja według św.
Hanki, 2012
Melancholia, która przychodzi potem, gdy gaśnie namiętność i przemija pożądanie – ta melancholia jest jak zgoda na śmierć.
Co jakiś czas muszę wystawić
siebie samą na zewnątrz. Wystawić, aby się przyjrzeć, ocenić,
złapać perspektywę.
Zakochanie jest jak sen o lataniu, a
gdy się budzisz z niego, nie możesz uwierzyć w grawitację –
wszystko znów ma swój ciężar, ty zaś pamiętasz dokładnie, jak
to jest oderwać się od ziemi, ale to już po prostu nie działa.
Pożądanie to pragnienie
przeniknięcia swoim istnieniem drugiego istnienia, przekroczenia
granic mojości i twojości i połączenia ich mocnym szwem. Miłosne
pożądanie to maszyna do szycia życia.
Jak dobrze, że poeci biorą się też
czasem za pisanie książek. Pasję według św. Hanki czyta
się jak we śnie, nie mogąc wciąż uwierzyć w każde kolejne
uduchowione zdanie. Dzięki Annie Janko, znowu zaczynam wierzyć w
piękno języka polskiego. Po powieściach Masłowskiej,
Gretkowskiej, Karpowicza albo Witkowskiego zaczęłam już wątpić w
estetykę współczesnej prozy polskiej. Książka Janko obok nich,
to pod względem językowym prawdziwa perełka.
Długo wzbraniałam się przed tą
pozycją, nie tylko temat wydawał mi się błahy i banalny ale nawet tytuł książki nie bardzo zachęcał mnie do czytania. Miłosny
trójkąt, zdrada małżeńska, kochankowie, pokrzywdzone dzieci itp.
Wydawało mi się, że biorę do ręki oklepany romans. Gdybym więc nie znała z
poezji i felietonów w Zwierciadle nazwiska autorki, pewnie
nigdy nie sięgnęłabym po Pasję według św. Hanki. Na
szczęście przeżyłam pozytywne zaskoczenie i przez dwa dni za
sprawą niesamowitego stylu jakim została napisana ta książka,
unosiłam się nad ziemią.
Tytułowa Hanka dokonuje rozrachunku
swojego życia. Przewartościowuje wszystko i podejmuje szereg
ważnych decyzji, które kilkakrotnie okazują się zbyt pochopne.
Zanim po raz kolejny ułoży swoje życie przejdzie przez drogę
pełną uniesień, rozpaczy i bólu. Mimo przewidywalnego końca, z
przyjemnością czyta się drobiazgową analizę kobiecej psychiki,
usprawiedliwiającą swoje wyrzuty sumienia i starającą się
odpowiednio wyważyć z jednej strony macierzyństwo a z drugiej
bycie kobietą. Rozłożone na najdrobniejsze cząstki uczucie
miłości, nabiera tutaj dodatkowych sensów, nowych znaczeń i
okazuje się być....najważniejszym w życiu! Jestem pod wielkim
wrażeniem tego jak z wielokrotnie już przerabianego na różne
sposoby tematu (zdrada małżeńska) można stworzyć książkę, pełną nowych spostrzeżeń.
Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale
może dzięki książce Janko, kobiety, które od lat trwają w
nieszczęśliwym związku w końcu znajdą w sobie odwagę aby
zawalczyć o swoje szczęście, zrozumieją, że życie ma wiele
smaków i nie kończy się po czterdziestce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz