Carlos Ruiz Zafón, Pałac
Północy, 1994
Po grubych, wciągających powieściach jakimi pozostają Cień wiatru i Gra Anioła polski
wydawca hiszpańskiego pisarza wraca do jego pierwszych książek. Książę
Mgły, Pałac Północy czy Marina są zdecydowanie skromniejsze
objętościowo ale gwarantują tak samo dużo emocji jak wyżej wymienione
bestsellery.
Od książek Zafóna nie
można się oderwać. Tworzone przez niego światy wciągają czytelnika od pierwszej
strony i zmuszają do nieprzespanych nocy nad lekturą. Nie można spokojnie
odłożyć książki dopóki tajemnica nie zostanie wyjaśniona. A jeśli już wyższa
konieczność do tego zmusi, to przez cały dzień w głowie pozostaje niepokój i
napięcie. Kto choć trochę zna tego autora wie, że nie wszystko musi się dobrze
skończyć i że po przeczytaniu ostatniej strony i tak trzeba całą historię
przerobić w sobie na spokojnie, aby zrozumieć to, co na pierwszy rzut oka wydaje
się nieprawdopodobne.
Tak jest i tym razem. Pałac
Północy to emocjonująca książka, pełna tajemnic i nie koniecznie przyjemnych
niespodzianek. Autor napisał ją dla młodzieży, ale jego dorośli czytelnicy będą
tak samo usatysfakcjonowani jak po Cieniu Wiatru. Przynajmniej ja jestem.
Akcję swojej powieści Zafón tym razem przenosi do Kalkuty a bohaterami książki
czyni szesnastoletnich wychowanków Domu Dziecka. Daje im do rozwiązania
tajemnicę, za którą mogą zapłacić życiem. Muszą pokonać demona z przeszłości,
który wraca upomnieć się o duszę jednego z chłopców. Historyjka niby banalna,
ale dzięki fenomenalnemu pisarstwu Carlosa Ruiza Zafóna dałam wciągnąć się w tą
niebywałą, mrożącą krew w żyłach grę i jeszcze długo potem słyszałam gwizd
nadjeżdżającego, pełnego płonących w środku dzieci pociągu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz