piątek, 6 stycznia 2017

Poetycko na wsi

Daniel Odija, Tartak, 2003


„Drzewo cięte wpół brzmi krótko. Dopiero gdy piła przechodzi przez nie wzdłuż, piszczy wysoko i zgrzytliwie. Jest to jednak głos zbyt odległy od głosu zwierzęcej krtani, by się nim przejmować. Co najwyżej wywołuje dreszcze, bo brzmi tak nieludzko. Dźwięk niczym czas, który poczyna sobie z nami jak chce i nic sobie z tego nie robi. Podobnie jak my nie robimy sobie nic z ciętego drzewa. Chyba że meble albo ciepło, które zawsze czuć tylko przez chwilę”. (s.14)


Powieść Odiji przynisła mi smutne refleksje nad ponurą naturą ludzką. W metaforycznym opisie małej wioski i jej mieszkańców autorowi udało się pokazać instynkty kierujące życiem człowieka. Nigdzie tak dobrze jak w małych miejscowościach, gdzie ludzie żyją w harmonii z przyrodą, nie widać ich prawdziwych, pierwotnych cech i osobowości. Zbudowana z naturalistycznych obrazów narracja osnuta jest jednak ciekawym, poetyckim stylem. Dzięki temu zabiegowi, mimo ponuractwa i postępującej degradacji moralnej opisanego w książce społeczeństwa, chce się czytać dalej. Poetyckość jest tutaj bardzo dobrą równoważnią, czyniącą z całej opowieści swego rodzaju przypowieść.

Główny bohater, właściciel tytułowego tartaku, to zaradny prostak. Józef Myśliwski od pierwszej strony pokazuje beznadziejność swojego chłopskiego charakteru. Nie wzbudził we mnie sympatii a jego marny koniec dał mi nawet satysfakcję. Pozostali mieszkańcy wioski nie są lepsi, żaden z nich nie widzi sensu swojego życia poza przetrwaniem. Nie potrzebują do szczęścia niczego więcej niż alkoholu, sexu i świętego spokoju (tzn. żeby nikt niczego przypadkiem od nich nie wymagał). Odija w wywiadach mówił, że nie opisał w tej książce nic, czego sam nie widział. Przygnębiająca jest to świadomość. Pochodzę ze wsi, obserwowałam różne ludzkie zachowania, aż takiej degradacji jednak nigdy nie wiedziałam. Chciałabym wierzyć, że powieść Tartak bazuje na fikcji literackiej.
Podziwiam jednak książki, w których styl podoba mi się bardziej od treści. Czytałam z zachłannością i mimo ponurego tematu z zauroczeniem. Piękne liryczne opisy przyrody, zaskakujące metafory i niestandardowe porównania. To proza wysokiego lotu obfitująca w refleksje na temat przemijania, ludzkiego losu, przeznaczenia, przynależności do określonego społeczeństwa, samotności aż w końcu też o śmierci. Do Odiji będę chętnie wracać.  
„Wnętrze drzewa, gdy się je przetnie na pół, zastygłe jest w kręgach. Brak w nim ruchu okrągłych fal, wywołanych upadkiem kamienia w wodę. Jelita drzew są nieruchome, lecz każdy ich zwój określa przepływ czasu od nasienia do ścięcia. W tym bezruchu zdrewniałych pierścieni zapisana jest historia wiatru i wody, powietrza i światła, wszystkiego co ruchome”. (s.13)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz