piątek, 30 grudnia 2016

Coach dobrej śmierci

Ks. Jan Kaczkowski, Joanna Podsadecka, Dasz radę, 2016



„Tych, którzy nie bardzo lubią samych siebie i wikłają się w historie ciągnące ich w dół, trzeba przekonać, że mają dość siły, by się podnieść.
I jasno powiedzieć:
Jesteś dla mnie ważny, więc będę od ciebie wymagał.”
(s.19)


Joanna Podsadecka towarzyszyła ks. Kaczkowskiemu w ostatnich dniach życia. Aby jego cenne rady, słowa i spostrzeżenia nie odeszły w zapomnienie oraz żeby ponownie wesprzeć założone przez księdza Hospicjum w Pucku wydała po jego śmierci książkę „Dasz radę”. Przeczytałam całość ze wzruszeniem, bo kolejny raz dzięki mądrym słowom ks. Jana mogłam na chwilę wsłuchać się w siebie, porozmyślać nad istotą życia. Książkę tę zakwalifikowałabym do pozycji traktujących o samorozwoju. Po przeczytaniu całości czuję się lepsza, bogatsza duchowo. Udało mi się dodrzeć do głębi samej siebie.

Dasz radę to nie tylko monolog czy wywiad, to także dialog, zapis rozmów z ludźmi, którzy w ostatnim czasie odważyli się zadawać ks. Kaczkowskemu pytania. Podzielona na cztery tematyczne rozdziały książka, traktuje przede wszystkim o relacjach między ludźmi. Kolejne części tego zbioru to: Zobaczyć człowieka, nie przypadek, Gimnastykowanie sumienia, Budowanie relacji i Miłość ma dość sił. Ksiądz wypowiada się najpierw na konkretny temat, odpowiadając na pytania autorki, po czym odpisuję ludziom pytającym o konkretną sytuację nawiązującą do tematu. Rozmawiają m.in. o grzechu i przebaczeniu, modlitwie i cierpieniu. Pojawia się kilka kontrowersyjnych tematów jak masturbacja, antykoncepcja czy związki homoseksualne. Jednym słowem autorzy poruszają tematy bliskie młodym ludziom i obecnie nurtujące chrześcijańskie społeczeństwo.

„Z nadzieją jest jak ze wszystkim w życiu – mądre gospodarowanie nią ustawia wiele spraw w odpowiedniej perspektywie. Niektórzy mówią, że jest matką głupich. To nieprawda. (s.15)

Ksiądz Jan odpowiada jak zwykle opisowo, prosto i konkretnie. Nie owija w bawełnę, nie mydli oczu kościelnymi formułkami. Podoba mi się bardzo charakterystyczne dla niego nazewnictwo. Mówi na przykład o ojcach-meblach, czyli takich, którzy nie wchodzą w żadne relacje ze swoimi dziećmi. Dużo opowiada także o kapłaństwie i powołaniu, nazywając kazania księży częstym metabełkotem albo przestrzegając ich przed skapłanieniem. Wyjątkowy jest rozdział o dobrej śmierci, gdzie ksiądz nazywa siebie „Coachem dobrej śmierci”.

„Nie jestem przerażony tym, że będę umierał. Jest we mnie jedynie jakiś taki ludzki niepokój przed tym, co nieznane, i żal, że za wcześnie. Bo mam ogromny apetyt na życie. Ale staram się nie wierzgać, całkowicie poddaję się panowaniu Jego woli.” (s.166)

Najważniejszą częścią są dla mnie rozmowy o budowaniu relacji z drugim człowiekiem. Mądre i ważne słowa księdza dały mi dużo do myślenia. Zatrzymały w biegu i pięknie zmotywowały do rachunku sumienia pod koniec roku. To bardzo dobra książka na rozpoczęcie Nowego Roku z podsumowaniami i postanowieniami poprawienia swoich relacji z najbliższymi. No bo cóż jest ważniejszego dla poczucia pełnego szczęścia, właśnie drugi człowiek.

„Jeśli gimnastykujemy własne sumienie, staje się ono coraz sprawniejsze. Mięsień sumienia musi pracować, żeby był silny. Naprawdę jesteśmy w stanie określić jaki czyn był dobrowolny.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz