wtorek, 26 stycznia 2016

„Belle époque” w życiu i na obrazach

Pierre La Mure, Moulin Rouge, 1950
 

-A więc studiujecie sztuki piękne , co? - zaśmiał się szyderczo malarz baletnic (Edgar Degas). - Oczywiście, sami obiecujący artyści. Pilno wam obdarzyć świat dziełami waszego geniuszu. (…) - Czy nie rozumiecie moi panowie, że nie macie żadnych szans? Jakąż nagrodę może wam dać sztuka? Sławę? W całej historii sztuki figuruje najwyżej sześćdziesiąt wielkich nazwisk(...) wasze szanse na zdobycie nieśmiertelności równają się zeru. (…) Sztuka jest najokrutniejszym z zawodów. Jest może pięćdziesięciu artystów, którzy zarabiają tyle co przeciętny weterynarz, reszta – zdycha z głodu. (…) Będziecie zbierać bruki w podartych butach, w zimie marznąć w pracowni, drżeć na widok gospodarza, a przecież mogliście być urzędnikami bankowymi, policjantami albo konduktorami omnibusów, ludźmi godnymi szacunku, żyć spokojnie i szczęśliwie.” (s.58)
 
 
Obrazy francuskiego malarza i grafika, Henri de Toulouse-Lautreca, artysty o światowej sławie, którego prace jeszcze za jego życia zawisły w Luwrze intrygowały mnie od zawsze. Nie tyle fascynowały co właśnie zastanawiały i zmuszały do poszukiwań. O ile wielcy twórcy XIX wieku nadal nawiązywali tematycznie do motywów biblijnych i antycznych a nowe nurty początków XX wieku do impresjonistycznych scen i obrazków obyczajowych o tyle malarz Lautrec pokazuje coś więcej. Jego obrazy, rysunki i sławne plakaty ukazują nocne życie Paryża, pełno na nich tancerek, prostytutek, barmanek i gwiazd estradowych. Co skłaniało go do takiej a nie innej tematyki? Tym właśnie bardzo mnie zawsze intrygował. Po przeczytaniu zbeletryzowanej biografii autorstwa Pierre La Mura, znam już odpowiedzi na wszystkie pytania. Wnioski są jednak smutne, tak jak tragiczne i przygnębiające było życie wielkiego-małego artysty paryskiego.



Książka ta fantastycznie przeniosła mnie w czasy Belle époque, na ulice biednego Montmartre i bogatych salonów paryskich. W bujnym życiorysie Lautreca pojawia się niemal wszystko. Obie strony życia, do których nie każdy artysta miał wgląd, bo albo żył w biedzie i poznał smak tylko goryczy, albo osiągnąwszy sławę obracał się w wyższych kręgach. Krótkie życie hrabiego – karła, owocuje tak samo w tragiczne co świetlne wydarzenia. Zaznał bogactwa i upokorzenia, zaliczył kilka skandalów i doświadczył wielu zaszczytów. Trzydzieści siedem lat przygód i kontrastów, w pogoni za akceptacją i miłością. Czasami trudno w to wszystko uwierzyć. Przez jego życie przewija się szereg znanych artystów, co bardzo ubarwiło całą książkę. Znaleźli się w niej Theo van Gogh z bratem, Degas, Cezanne, Pissarro.
 
 
Prędko wyciągnął z kieszeni kawałek ołówka i skrawek papieru. Byle chciała posiedzieć tak jeszcze chwilę...Proszę się nie ruszać...Ołówek biegł gorączkowo po papierze. W parę sekund bestialski profil począł wyłaniać się z tła, nabierać życia. Niedbale splecione, potargane włosy, szklane, niewidzące oczy utkwione w butelkę. Ale już przyszłe arcydzieło rozpływało się, zamazywało w oczach Henryka. Kobieta zachwiała się. Powieki jej opadły. Z miękkim plaśnięciem osunęła się z powrotem na stolik, zmorzona ciężkim snem.”
 
 
Z kart powieści wyłania się jednak smutna postać zmagającego się ze swoim kalectwem i nadzwyczajną wrażliwością artysty. Autor lekko idealizuje swojego bohatera a pokazując jego ciemne oblicze, od razu podsuwa usprawiedliwienia zrzucając wszystko na barki choroby. Skrupulatnie i drobiazgowo opisane momenty intymne, pobudzają czasem poczucie fikcyjności całej tej opowieści. No ale tego typu biografie mają do tego prawo.

Faktem jednak pozostaje niezwykły klimat książki, który przeniósł mnie do świata artystów i pozwolił poczuć wyjątkową atmosferę przedwojennego Paryża. Z łatwością teraz interpretuję obrazy Lautreca co jest bezcenne. Niestety nigdzie nie mogę zdobyć filmów o nim. Będę szukać!
 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz