poniedziałek, 19 stycznia 2015

Szalony stulatek

Jonas Jonasson, Der Hundertjährige der aus dem Fenster stieg und verschwand, 2009

("Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął")

 
"Entsprechend war der Einfall auch noch ganz frisch, als der alte Mann sein Fenster im Erdgeschoss des Altersheims von Malmköping, Sörmland, öffnette und in die Rabatte kletterte.

Das Manöver war etwas mühselig – nicht unbedingt überraschend, wenn man bedenkt, dass Allan just an diesem Tage hundert geworden war."  




Powieść szwedzkiego autora podbiła listy bestsellerów w całej Europie. Została przetłumaczona na 30 języków. W Niemczech przez kilka miesięcy zajmowała pierwsze miejsce na liście najpopularniejszych książek miesięcznika Spiegel. W zeszłym roku historia zabawnego stulatka została zekranizowana, co przyczyniło się do jej jeszcze większej popularności. Z ciekawością zasiadłam więc do tej książki, zastanawiając się co też tak ujmuje cały świat. Na zimowe szare dni główny bohater zadział wyśmienicie. Staruszek z ikrą, o fascynującym, długim życiu potrafił napełnić mnie optymizmem a poczucie humoru autora książki i niesamowity bieg wydarzeń pełen zaskakujących zwrotów akcji zagwarantował relax i bezproblemowe oderwanie się od otaczającego świata.

Niesamowite rzeczy dzieją się w tej książce. Stuletnia historia życia Allana od 1905 roku staje się skrótem najważniejszych wydarzeń historii świata opisujących obie wojny, przeróżne rewolucje i przewroty, rozwój techniczny i cywilizacyjny. Niezwykły wydaje się fakt, jak bardzo zmienił się świat przez tak krótki czas. Retrospekcje wspominające „światowe” życie głównego bohatera przeplatane są wydarzeniami z roku 2005, kiedy to staruszek ma dość bezrefleksyjnego czekania na śmierć, która jak zawsze nie chce przyjść wtedy kiedy tego się od niej oczekuje, i wyskakuje przez okno swojego pokoju w domu opieki. Sytuacja staje się o tyle ciekawsza, że staruszka szuka nie tylko policja ale także organizacja przestępcza, starająca się odebrać Allanowi walizkę, którą ten zupełnie przypadkowo sobie przywłaszczył.


Jonnason z powodzeniem stosuje w książce, przy okazji absurdalnych i czasem wręcz niewiarygodnych wydarzeń, komizm słowny i sytuacyjny. Miejscami miałam nawet wrażenie, że powieść ta umiejscawia się gdzieś na pograniczu realności a fantastyki, szczególnie kiedy niespodziewanie pojawiają się dziwne postacie....na przykład słoń! Może za dużo czytuję ostatnio poważnych rzeczy, bo nie razu dałam przekonać się tej jednak mało realnej książce. A kiedy ostatnio miałam w ręku książkę, która potrafiła mnie rozbawić, w ogóle nie pamiętam. Dlatego polecam „Stulatka...”, który mimo wszystko został napisany z lekkim przymrużeniem oka. Autor pokazuje świat z krzywym zwierciadle, obnażając wady ludzkie oraz przedstawiając wielkich przywódców z innej stroni niż zapamięta to historia. Podobało mi się ironiczne podejście do świata mediów i dziennikarzy, szukających jak zawsze dziury w całym i dopisujących fikcyjne otoczki do prawdziwych wydarzeń w celu spowodowania większej ciekawości u odbiorcy. Ujęło mnie to tym bardziej, że autor książki Jonas Jonasson przed jej napisaniem pracował jako dziennikarz w redakcjach kilku gazet. Mógł przedstawić więc ten świat „od podszewki”.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz