czwartek, 8 października 2020

Życie na barkach chłopca

Robert Rient, Duchy Jeremiego, 2017



"Czasami wydaje mi się, że nie poruszam się w czasie jak dawniej. Bo chociaż wszystko pędziło do przodu, kolejne dni i trawa na polu dziadka, to coś we mnie się zatrzymało. I było uparte, nie chciało już iść. Zimny wiatr ze środka, który czułem każdego dnia, zmienił się w kamień, coraz cięższy i cięższy. Bo można umrzeć."




To książka, która bardzo mnie poruszyła. Dzięki lekkiej narracji przeczytałam ją szybko, ale teraz długo za mną chodzi. Opowieść Jeremiego, chłopaka na którego w krótkim czasie spadają dosłowne "wszystkie plagi egipskie" nie pozostawi żadnego czytelnika obojętnym. Autor w swojej powieści podejmuje mnóstwo ważnych tematów, o których wciąż mówi sie za mało. Czym są dla dzieci choroba rodziców i dziadków, tematy śmierci, własnej tożsamości, trudnych rodzinnych historii, często zamiatanych pod dywan. Ta książka przerabia wszystkie te tematy, o których często nie rozmawia się z dziećmi. 

Zainteresował mnie tu również odbiór świata z chłopięcego punktu widzenia. Mam syna w wieku Jeremiego, często zastanawiam się jak widzi niektóre sprawy, jak rozumie świat dorosłych, o czym można z nim już poważnie rozmawiać. Główny bohater i jednocześnie narrator powieści Rienta to chłopiec bardzo krnąbrny. Rzeczywistość przefiltrowana przez jego wrażliwość wzbudziła we mnie dużo refleksji. W końcu ktoś porusza tematy szkolnej przyjaźni między chłopakami, nie tylko dziewczynami, relacji starszego pokolenia z nową generacją, problemów bliskich nastolatkom. 

Nie da się również ukryć, że jest to powieść o śmierci i żałobie. Pojawia się walka z nowotworem, sposób życia z chorym na Alzheimera, samobójstwa, wojenne morderstwa. Obserwujemy różne postawy radzenia sobie z utratą bliskich i brakiem nawet tych, którzy zmarli wiele lat temu. Jeremi nie ma trudne życie, wielokrotnie było mi go żal i dopingowałam mu do końca. 


1 komentarz:

  1. Tematyka bardzo trudna. Dobrze, że podjęłaś się jej recenzji. Nie wiem jednak czy ja - w obecnym momencie życia i w tak dziwnych czasach, w jakich nam przyszło żyć - jestem gotowy na lekturę tejże. Niemniej wielkie dzięki za recenzję. I ślę pozdrowienia z Rodzinnego Kraju - piękna gwiaździsta noc nad nami, temperatura spada. Moja ulubiona pora roku. I wciąż zabieram się za "Biegunów". Odkładam jednak i to Dzieło na potem. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń